Po długim czytaniu forum, dzienników PCOwiczek w końcu i ja postanowiłam poprosić o pomoc. Tym bardziej, że ostatnio ciągle przegrywam i nie jestem sobie w stanie radzić już sama.
Od razu zaznaczę, że zdjęć na obecną chwilę nie mam jak dodać. Uzupełnię je jak tylko będę miała możliwość.
Zacznę od ankiety:
Wiek :31
Waga :65
Wzrost :161
Obwód w biuście(1) :91
Obwód pod biustem :83
Obwód talii w najwęższym miejscu (2):73
Obwód na wysokości pępka :96
Obwód bioder (3):101
Obwód uda w najszerszym miejscu:62
Obwód łydki :39
W którym miejscu najszybciej tyjesz :biodra, uda
W którym miejscu najszybciej chudniesz :klatka
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: (jak często)5-6 razy w tygodniu:
PN zumba albo godzina bieżni + 1 godz. tae bo
WT,ŚR,CZ siłka + aeroby
PT zumba + latino dance (2 godz. w sumie)
SB jak mam możliwość, najczęściej kardio, taebo, zumba- wg tego, na co mam ochotę, ale to nie jest regularnie
Co lubisz jeść na śniadanie: ze względu na układ dnia obiad jest moim śniadaniem, jest to największy posiłek
Co lubisz jeść na obiad : różnie
Co jako przekąskę : orzechy, migdały
Co jako deser :różnie
Ograniczenia żywieniowe : brak
Stan zdrowia: PCOS (wysoki testosteron), prawdopodobnie insulinooporność, kolano do rekonstrukcji i problemy z kręgosłupem po wypadku
czy regularnie miesiączkujesz: nie
czy bierzesz tabletki hormonalne: tak, Yasmin
czy przyjmujesz leki z przepisu lekarza: tak
czy rodziłaś: nie
Preferowane formy aktywności fizycznej: tak jak wyżej
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : brak
Stosowane wcześniej diety : od 2 lat 1200kcal Low carb (jedyna skuteczna jak do tej pory), innych nie jestem w stanie utrzymać, ale też żadna nie przyniosła lepszego skutku od low carb. Dieta podobna do tej co teraz tyle, że robiłam sobie "słodkie soboty"- na jeden posiłek jadłam na co miałam ochotę, np. porcja budyniu, pół gorzkiej czekolady, ciastko itp, i robiłam "białkowe niedziele", czasem do tego stopnia, że cały dzień jadłam tylko kurczaka (IG 0 i węgle 0). Teraz tego nie trzymam.
A teraz info dodatkowe:
- maksymalnie zeszłam do 55kg ale robiac tylko cardio. Wtedy ta dieta się sprawdzała. Potem nie ukrywam, że mając upragnioną wagę pozwoliłam sobie za dużo (słodycze- moja zmora) i na własne życzenie to zepsułam. +10kg! Ale postanowiłam nie poddać się i wrócić do tych moich 55, lecz już niestety nie jest tak łatwo.
- max. waga- koło 100kg (dokładnie nie wiem czy było 95 czy 105)
- zawsze starałam się chudnąć max.1 kg/tydzień
- jak zaczęłam ćwiczyć siłowo to zauważyłam, że otłuścił mi się brzuch, czego nigdy wcześniej nie miałam (tak jak przy dużej ilości kortyzolu).
- odnośnie diety: jestem raczej vega i do zjedzenia mięsa sie musze zmuszać i jestem w stanie zjesć jedynie to, na co mam ochotę- stąd obecnie "szał" na schaboszczaki. Innego mięsa po prostu nie przełknę :/ Kurczak natomiast nie działa na mnie zbyt dobrze, chociaż go lubię (za bardzo napakowany estrogenami?) stąd przeszłam na indyka.
- soja- to jest moje nowe wyzwanie. Pomysł z soją podrzuciła mi moja ginekolog. To będzie teraz mój pierwszy tydzień na soi. Nie wiem jak zareaguję na fitoestrogeny, ale zgodnie z tymi badaniami http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3214337/ powinno być OK, stąd codziennie ona w mojej diecie. I wychodzi na to, że będzie to posiłek przedtreningowy. Dodam, że widziałam w "co jedzą Ledy Fit" info, że soi unikamy. Jednak skoro lekarz mi tak doradził... heh ;/
Wyjaśnienie mojej gin dlaczego powinnam spróbować, poza tym, że obniża testosteron to to, że tyję w biodrach, typowo estrogenowo, a fitoestrogeny z soi, które zwiążą się z receptorami estrogenowymi zamiast moich estrogenów i wykażą dużo słabsze działanie powinny mi pomoc w redukcji. Wyjaśnienie sensowne stąd postanowiłam zaryzykować. Zresztą bardzo mi smakuje. A ponadto z doskoku czytam forum o PCOS w w wielu przypadkach czytałam o jej pozytywnym wpływie na redukcję. No i mam mętlik w głowie. Najwyżej po tygodniu odstawię. A swoją drogą dlaczego unikamy?
- na obecny tydzień wywaliłam całkowicie twaróg. Wcześniej codziennie jadłam przed treningiem twaróg 100g z otrębami, cynamonem przed treningiem. To po soi druga zmiana, na którą nie wiem jak zareaguje.
- piję dużo, najwięcej wody, wieczorem erl greya z cytryną i odrobina słodziku (w innych przypadkach używam bo bardzo sporadycznie)
- od dziś przekonałam się do zielonej herbaty z cytryną i słodzikiem j.w więc pewnie będzie wymiennie z erl greyem
- myślę w diecie o podniesieniu teraz kaloryczności do 1500kcal białkiem jako 6 posiłek o 21. Jem o 6,9,12,15,18. Trening o 16.
- podniesienie węgli, nawet złożonych, bo innych nie jem, powyżej 60g dziennie powoduje od razu tycie (przetestowane :( )
- staram się trzymać niskiego IG i ŁG
- obecnie przy tym co jem i robię mam albo zastój, albo lekkie tycie. Obwody też niestety nie idą w dół. Tak sobie myślę, czy ta ilość kalorii nie była dobra dla długiego lekkiego cardio, ale przy krótszym cardio+siłka ten zastój nie wynika z za małej podaży kcal. Stąd pomysł dodania kolejnego posiłku przed snem. To takie moje luźne przemyślenia, ale dodaje je, żebyście wiedzieli co mi chodzi po głowie.
- z jednej rzeczy nie potrafię zrezygnować: guma Orbit bez cukru. Poza tym nie palę, nie piję w ogóle.
TRENINGI
PN: zumba lub bieżnia tętno ok.130 godzinę + 1 godz. tae bo
WT: siłka- klatka, plecy, bzuuch + obecnie 45min cardio interwałowego (w tym 5 min rozgrzewki i 5 min. zakończenia)
Dawniej robiłam dłuuugie cardio (do 1,5godz), ale bez siłowych i na tym zeszłam do 55kg
SR: siłka- nogi, poślaki + interwały 45min
CZ: siłka- ramiona, ręce, brzuch +interwały 45 min
PT: zumba i latino dance (2 godz.)
SB- różnie
Przed każdą siłką 10min rozgrzewki, po- rozciąganie.
Szczegółowe ćwiczenia opiszę później jak do tego dojdziemy.
DIETA- plan na przyszły tydzień
Proszę nie sugerować się kolejnością- nie zawsze śniadanie odpowiada faktycznie u mnie śniadaniu itp. Pisałam w kolejności takiej, jak mi było wygodniej. Jeśli to problem to to zmienię. W każdym razie jak wspomniałam śniadanie jest moim obiadem.
Tłuszczy w obliczeniach nie ma, bo to zawsze jest tyle, co mi zostaje do tych 1300kcal obecnie. Jeśli trzeba to zliczę.
To chyba tyle.
Proszę o pomoc, bo choć mam wielka motywację do walki o siebie to przy ciągłych porażkach ostatnio motywacja kuleje.
Wszystkie błędy jakie popełniam nie są wynikiem mojej złej woli lecz braku wiedzy w niektórych tematach, a także wielu sprzeczności, na jakie można się natknąć w internecie.
Zdjęcia dodam jak tylko będę mogła!
Proszę, nie skreślajcie mnie ze względu na brak fot, bo obecnie wpadłam w chyba największy dołek od kilku lat. Mam ochotę albo w ogóle przestać jeść albo się, za przeproszeniem, nażreć skoro i tak będę gruba... ale zamiast robić głupoty postanowiłam poprosić o pomoc.
Jutro zjem co zaplanowałam, pójdę na trening i cierpliwie poczekam na odpowiedź. Bo tyle ile czasu poświęcam na ćwiczenia, ilu wyrzeczeń się trzymam odnośnie diety, a efekty są jakie są :( demotywuje totalnie.
PS.
Czytałam m.in. dziennie Vjolet (czy jakoś tak) Hashimotki z PCOS, która tak jak ja jechała na 1200kcal. Ona Wam zaufała i osiągnęła do czego dążyła. Wspominam o tym gdyż nie chcę żeby wyszło, że chcę się wyżalić, lecz na prawdę napisałam tego posta z myślą o konkretnej pomocy, do której w miarę moich ograniczeń (szczególnie zdrowotnych) postaram się jak najbardziej zastosować.
Zmieniony przez - Patra w dniu 2014-01-27 01:31:27