Wiadomo ze kifoze mozna leczyc poprzez cwiczenia, fizykoterapie itp.
Od jakiegos czasu wraz ze wzrostem ciezaru na silowni czuje coraz wiekszy bol w plecach, wiec zmuszam sie w kazdy dzien kiedy tylko pamietam zeby siedziec, stac, chodzic w prostej postawie z klatka wypchnieta do przodu (w miare rozsadku wiadomo) ale tutaj znowu jest problem bo po 10 minutach w takiej pozycji plecy znow zaczynaja mnie bolec, ale w zupelnie innym miejscu niz przez ostatnie pare lat, bo po prostu nie sa przyzwyczajone do takiej pozycji, i rozkladu ciezaru na kregoslupie.
Koniec pier***enia. Czy jak bd codzien trzymal w miare mozliwosci prosta postawe to nie jest zbyt brutalny sposob walczenia ze zgarbionymi plecami? Wiem ze to moze byc dziwne pytanie, bo plecy musza sie najpierw przyzwyczaic do innego ulozenia, ale nie chce po prostu przez glupote nabawic sie jakiegos urazu, bo w takiej pozycji nawet przy ruchach ramion slysze nonstop jakies gruchotania.
Dodam jeszcze zeby oszczedzic sobie odpowiedzi typu idz do lekarza, bo na momencie nie jestem w nfz. Jak juz bd to na pewno sie udam po profesjonalna pomoc. Na razie chodzi tylko o ta prosta postawe.
Dziekuje z gory wszystkim za pomoc