Tragedia, dramat, to słowa, które odworowują obecną sytuację u mnie.
Od 10 roku życia intensywnie uprawiałem sporty: piłka nożna(zawodowo), następnie boks tajski i w późniejszym czasie siłownia.
Miałem świetną sylwetką i osiągnięty cel tzw. sixpack. Od pół roku walczę z bólami barków, łopatek i szyi, dodatkowo barki i ładnie strzelają. Wydałem już 2500 zł na specjalistów i prócz zleconej rehabilitacji nic nie otrzymałem. Pech chciał, że występują u mnie zmiany zwyrodnieniowe w postaci małych geod w lewym stawie barkowym, a w prawym z rtg i usg wykryto tylko lekki stan zapalny kaletki podbarkowej (bark strzela). Jestem osłabiony, do tego wpadłem w depresję, ponieważ sport to połowa mojego życia i zawsze dawałem z siebie wszystko. Pół roku bez siłowni i spadek masy ciała mnie dobiły, były już próby skończenia ze swoim życiem, ale w ostateczności postanowiłem jeszcze trochę powalczyć. Najgorsze jest to, że ćwiczenia wykonywałem z dużym naciskiem na wypracowanie idealnej techniki, a mimo tego mój organizm nie wytrzymał.
Nie stać mnie już na prywatną opiekę medyczną (NFZ ma bardzo odległe terminy w moim mieście). Ciągły ból, napięcie mięśniowe, stres, myśl, że już nigdy nie będę mógł wyrzeźbić swojego ciała niszczą mnie psychicznie...
Do was kieruje moje pytanko o następującej treści:
Czy jest możliwość wyrzeźbienia swojego ciała mi zmian zwyrodnieniowych? Trening obciążenie 50% mniejszym niż na masę mięśniową. Chciałbym jeszcze trochę pocieszyć się życiem. Wystarczy mi tylko rzeźba, masy mięśniowej już pewnie nie dam rady zrobić.
Proszę o dobre rady. Z góry bardzo dziękuję.
PS. Wiem, że przegrałem już walkę o normalne życie. Na samą myśl prawie wymiotuje. Nie wiem jak długo jeszcze dam radę udawać, że jest wszystko ok.