witam, czy mógłby ktoś ocenić, czy mogę tak jeść? co pozmieniać? czego za mało, za dużo? ten dodany, to jadłospis bardzo przykładowy, nie jem nigdy tego samego. na śniadanie zawsze są płatki owsiane/żytnie/otręby w postaci owsianki z mlekiem bądź jogurtem albo omlet z jogurtem/twarogiem albo serkiem wiejskim z jakimś owocem świeżym, do tego suszone i orzechy/pestki. w szkole nie mam zbyt dużego pola do manewru. jem 2 posiłki. pierwszym jest owoc, zazwyczaj jabłko, czasem gruszka, banan, w sezonie inne owoce. drugi to kanapka z chudym twarogiem, wędliną i warzywami. co do obiadu- jem to, co mama zrobi na obiad. od zup, przez kotlety, makarony, po domowe zapiekanki, są to zazwyczaj typowe, polskie obiady. w weekend, albo kiedy mam czas, ja robię obiad, wtedy przygotowuję coś "po swojemu". na kolacje bardzo często sałatka z tuńczykiem/łososiem/kurczakiem, serek wiejski, jajecznica, jajka gotowane z warzywami, pasty, twarożek... jem ok. 1200kcal,
ale nie liczę, bo powoli zmieniało się to w obsesje. po prostu uważam na to, co jem, mniejsze porcje. głodna nie chodzę.
od jakiegoś czasu jem właśnie tak, efekty są, ale mam wrażenie, że coś robię źle, bo po pewnym czasie mam takie napady, kiedy mogę zjeść dosłownie wszystko. i czasami się tak zdarza. mógłby mi ktoś napisać, czym to może być spowodowane? jak już wyżej napisałam, może czegoś jem za mało?
do tego Killer Chodakowskiej 6x w tygodniu. jak już zgubię to, co mam do zrzucenia, zacznę robić coś żeby wyrzeźbić, na razie nie ma sensu, muszę trochę spalić :)