Mój mąż w lutym złamał kość piszczelową i strzałkową, skutkowało to oparacją i stabilizacją kości płytkami w śrubami. Gips miał zdjęty w połowie kwietnia i niestety ani razu nie poszedł na rehabilitację - nawet, gdy na ostatniej kontroli dostał od lekarza "pozwolenie" na obciążanie nogi. Do tej pory nie potrafi przejść więcej niż 3 km. Czy postępuje on prawidłowo sądząc, że regularny basen, rower czy bieżnia nic nie pomogą i "samo się" polepszy? Ja naciskam z kolei na to, żeby 2-3 razy w tygodniu po pracy jednak korzystał z basenu czy choćby rowerka stacjonarnego. Czy dobrze robię?
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie
Kasia S.