Mam duży problem jeśli chodzi o dietę. Wydałam już tysiące złotych na diety i dietetyków. Mam dość już tego, za każdym razem każdy dietetyk zapewnia mnie o tym, że wszystko się uda, że schudnę, niestety zawsze jest zupełnie na odwrót. Jest to dla mnie tak silny stres, że zaczynam się zastanawiać czy nie mam coś z głową.
Otóż, jedyna dieta jaka na mnie działa, to przygłodzenie się i wbrew pozorom mam wtedy więcej energii, czuję większą motywację, jestem lżejsza. Diety od trenerów, dietetyków itp sprawiają, że tyję, jestem przymulona. Od grudnia przybrałam ponad 7kg!... rzygać mi się chce patrząc na swoje odbicie w lustrze, wchodząc na wagę ryczę kiedy za każdym razem jak jest już zmiana wagi to nie w tą stronę co bym chciała. Mam hashimoto, odp od lekarzy zawsze ta sama: "przy hashimoto tak jest" wyniki badan książkowe. To czemu tyję?!!! wszyscy dietetycy się mylą? wątpię...
Błagam, niech mi ktoś powie co mam robić bo zwariuje... psychicznie siadam już totalnie. Marzę o tym by założyć kiedyś bikini a jak na razie to patrząc wydarzenia z ostatniego czasu mogę zaopatrzyć się w namiot bo aż wstyd nawet jednoczęściowy strój założyć. Przestaje się mieścić w spodnie, zakładam sukienki i workowate ciuchy oraz leginsy bo tylko to mi jeszcze pasuje.
Mam 28 lat, 165cm i już 73kg... (początek grudnia było 66kg)
Uwielbiam sport, uwielbiam wspinaczkę, biegam ale co z tego jak coraz ciężej jest mi uprawiać sport skoro waga jest coraz to większa.
Błagam pomóżcie mi bo już totalnie mam burdel w głowie.
Zanim trafiłam na dietę od ostatniego trenera/dietetyka to jadłam:
śniadanie:
owsianka z jabłkiem/ kanapki z warzywami i serem białym
2 śniadanie:
jabłko/inny owoc lub warzywo
obiad:
ryba na parze z warzywami
kolacja:
ryba/kurczak z warzywami