Jestem aktualnie na zerze kalorycznym po osiągnięciu zamierzonego celu sylwetkowego, trzymam dalej zdrową miskę i trenuję w domu, spożywam dziennie około 2500 kalorii. Mam dwa pytania związane z 'oszczędzaniem' kalorii na weekend, ponieważ nie chciałbym stracić tego co wypracowałem w ostatnich miesiącach, ale też chciałbym wrzucić trochę na luz w weekendy z racji tego, iż chcę teraz jedynie utrzymać to co mam.
1. Załóżmy, że w sobotę mam zaplanowane jakieś spotkanie, gdzie pojawi się multum jedzenia na stole oraz alkohol. I w tym momencie zakładam, że wyjdzie mi z tego pewnie 1500-2000 kcal nadwyżki. Czy mogę więc robić tak, że od poniedziałku do piątku obcinam sobie po 300 kalorii w każdym dniu (Z 2500 na 2200) i przenoszę te zaoszczędzone łącznie 1500 kalorii na sobotę? Wówczas bilans w skali tygodnia byłby równy zero. Czy macie może jakieś inne rady, jak trzymać się tego zera i przy tym móc pozwolić sobie na różne odskocznie w weekend jak właśnie impreza, wypad na miasto na pizzę itp.
2. I jeszcze mam pytanie o taką sytuację: Zakładając, że od pon do pt trzymam się tych 2500 na zerze, a w sobotę wypada mi niespodziewanie jakiś wieczorny wypad na kolację, jakieś piwko i wpada tak dodatkowe np. 1500 kalorii. Czy wówczas zastosować podobną metodę jak powyżej, że 'odrobię sobie' te kalorie w następnych dniach po tym sobotnim wypadzie zmniejszając je kalorie dzienne o te 200-300?
Z góry dzięki za odpowiedź ;)