Współcześni atleci- jeszcze sportowcy czy już efekt pracy naukowców? Pośrodku Dwain Chambers, którego właśnie oskarżono o stosowanie dopingu
Fot. MICHAEL PROBST/ AP
ZOBACZ TAKŻE
• Krótka historia dopingu (20-02-04, 18:04)
Tomasz Żuradzki, Seattle 20-02-2004, ostatnia aktualizacja 20-02-2004 17:59
Dołożenie genu i trening wzmacniają mięśnie - na razie tylko u szczurów. To szansa dla wielu chorych, ale również zagrożenie, że stadiony zostaną opanowane przez genetycznie ulepszonych sportowców
Badacze z University of Pennsylvania wstrzyknęli 24 szczurom specjalnie przygotowanego wirusa zawierającego geny odpowiedzialne za produkcję białka stymulującego wzrost mięśni. Wirusa podano zwierzętom do mięśni jednej z tylnych nóg, po czym zaczęto obserwować, jak będzie się ona rozwijać w porównaniu z trzema pozostałymi kończynami. Obciążone odważnikami zwierzęta rozpoczęły intensywny trening na specjalnych drabinkach. Gdy odmawiały, poganiano je elektrycznym "kopniakiem". Po ośmiu tygodniach ćwiczeń siła genetycznie poprawionych muskułów wzrosła aż o 28 proc., podczas gdy tych nieulepszonych - tylko o 14 proc. Co więcej, nawet po zaprzestaniu forsownego treningu zmutowane mięśnie nie zanikały w tak szybkim tempie - po 12 tygodniach ubyło tylko 4 proc. ich masy, zamiast 8.
Myszy też chcą mieć bicepsy
Wyniki eksperymentu przedstawione podczas zjazdu Amerykańskiego Towarzystwa Upowszechniania Nauki miały pierwotnie na celu stworzenie skutecznych leków dla chorych na zanik mięśni (np. w wyniku starości, inwalidztwa lub wrodzonych schorzeń). Szybko okazało się, że najbardziej zainteresowani są jednak sportowcy. - Od kiedy zacząłem na ten temat publikować, połowa e-maili, które codziennie dostaję, pochodzi nie od chorych, ale od ludzi, którzy chcą podrasować swoje mięśnie - mówił jeden z autorów badań prof. Lee Sweeney, szef wydziału fizjologii na University of Pensylvania.
- Chociaż w poprzednich badaniach na myszach nie wykryto żadnych skutków ubocznych terapii genowej, to u ludzi sytuacja może wyglądać zupełnie inaczej. Geny tworzą niesamowicie skomplikowaną sieć zależności między sobą i na razie nie możemy być pewni, co się stanie, gdy dodamy nawet jeden z nich - dodaje Sweeney.
Wyniki wcześniejszych eksperymentów były jednak niezwykle obiecujące: samo wstrzyknięcie wirusa podmieniającego informację genetyczną w komórkach mięśni szkieletowych myszy powiększało masę muskułów o 15-30 proc., chociaż zwierzęta nie były poddane żadnemu treningowi. Ważne jest również to, że naukowcom udało się wprowadzić zmiany w taki sposób, że zachodziły wyłącznie w obrębie mięśni szkieletowych, a nie np. mięśnia sercowego, którego nagłe powiększenie mogłoby mieć tragiczne skutki. Z wiekiem mysie muskuły wcale nie stawały się mniejsze ani słabsze jak u niezmutowanych osobników. Eksperymenty pokazały też, że zmiany genetyczne umożliwiają szybszą kurację uszkodzonych tkanek.
Igrzyska naukowców
Kiedy genetyczna terapia dla osób cierpiących na zanik mięśni trafi do chorych? - Raczej nieprędko. Badania nad jej zastosowaniem u ludzi są dopiero w powijakach. To kwestia może nawet dziesięcioleci - studził zapał Lee Sweeney. Problem jednak w tym, że pierwsi mogą ją wykorzystać sportowcy. Kiedy? - Teoretycznie nie ma przeszkód, by zdesperowany sportowiec zaczął eksperymentować już dziś - mówił Lee Sweeney. - W sporcie istnieje gigantyczny, wart dziesiątki milionów dolarów nielegalny handel środkami dopingującymi. Wkrótce część naukowców może zacząć pracować dla żądnych sławy atletów - wtórował mu Richard Pound, szef Światowej Agencji Antydopingowej.
Największe obawy działaczy sportowych wzbudza brak możliwości wykrycia takiego dopingu. Dziś jedyną możliwością jest bowiem biopsja fragmentu zmutowanego mięśnia. Tyle że na taką ingerencję nie zgodzi się z pewnością żaden sportowiec.
- Terapia genetyczna wkrótce zmieni oblicze sportu. Będziemy musieli zadać sobie pytanie o to, kto tak naprawdę między sobą rywalizuje: sportowcy czy naukowcy - zastanawiał się Thomas Murray, bioetyk z The Hasting Center. - Gdy do tego dojdzie, sportowcy przestaną być bohaterami, staną się lepszą lub gorszą kombinacją genów wytworzonych w laboratorium - podsumował debatę Richard Pound.
Szczegóły opublikuje marcowy numer "Journal of Applied Physiology"