Przed przejściem do Schalke Jupp Heynckes postrzegany był jako fenomenalny trener, który potrafi poprowadzić drużynę do doskonałych wyników, a jednocześnie utrzymać dyscyplinę. To on osiągnął wielki sukces z Realem Madryt - doprowadził „Królewskich" do Pucharu Mistrzów. Tryumfy poprzewracały mu w głowie do tego stopnia, że Rudi Assauer musiał go długo błagać, aby podjął pracę w tak „słabej" lidze, jaką jest Bundesliga. Ostatecznie Jupp zrobił wielką przysługę, że zajął się prowadzeniem „Die Knappen". Już na samym starcie zyskał antypatię kibiców Schalke, ale to, co robi teraz, przechodzi ludzkie pojęcie. Team z Gelsenkirchen jest zespołem z tradycjami, który jeszcze niedawno w każdym sezonie zajmował czołowe miejsce w lidze. To nie jest królik doświadczalny, na którym trener ma prawo prowadzić eksperymenty!
Rządy Heynckesa rozpoczęły się od rewolucji. Połowa piłkarzy podstawowego składu trafiła na ławę, bo pan i władca Schalke w swoim poronionym śnie miał lepszą wizję. No bo przecież kim jest Hajto w porównaniu z Lamotte, Wałdoch z Klasenerem czy Asamoah z Pinto? Jakim prawem w składzie może grać van Kerckhoven, Vermant, Oude Kamphuis albo Agali? Takich piłkarzy należy odsyłać do rezerw, a najlepiej kazać im zakończyć karierę!
Schalke zakończyło sezon 2003/04 na 7 miejscu. Dziwne, że za czasów niedoświadczonego Neubartha było czwarte, mając słabszą kadrę, ale przecież Jupp Heynckes wie co robi. Co z tego, że kibice i dziennikarze domagają się zmian? Trener może robić co chce i nie znosi słowa krytyki.
Przed sezonem 2004/05 część piłkarzy zdecydowała się na odejście, ale Rudi Assauer sprowadził do Schalke wielkie gwiazdy: Ailtona, Krstajica i Bordona. To oni w głównej mierze decydowali o sukcesach swych poprzednich drużyn. Zatem są zdolni piłkarze, „świetny" trener, a więc Schalke Mistrz! Ledwie sezon się zaczął, a Heynckes wznowił swoje bezsensowne rządy. W przerwie letniej zapowiadał, że szansę gry w podstawowym składzie dostanie Michael Delura. Mija kolejka za kolejką, a zdolny piłkarz grzeje ławę. Czy obietnice były po to, aby zdołować 19-latka i dokuczyć mu? Po Delurze przyszła kolej na kolejną ofiarę. Tym razem okazał się nią Joerg Boehme. Reprezentant Niemiec widocznie jest za słaby dla Heynckesa, tak samo jak Christian Poulsen, który na początku sezonu miał problemy z wywalczeniem miejsca w składzie. Do niczego nie nadaje się też Tomasz Wałdoch. Polak siedzi na ławie, bo szanse notorycznego kompromitowania się musi dostawać Klasener. „Don Jupp" nie może też przeżyć, jeśli od czasu do czasu jakiegoś gola nie zawali Christian Pander. A kibiców Schalke aż serce boli, kiedy patrzą na tabelę ligi... Ich pupile przegrywają mecz po meczu, są w grupie spadkowej, mają najgorszy bilans bramkowy... Przykre, że przez niezrozumiałe decyzje Heynckesa Joerg Boehme i inni tracą miejsce w reprezentacjach. Najgorsze, że nic nie zapowiada zmian. Jak na razie wszystko wskazuje na to, że Schalke może mieć problemy z utrzymaniem się w lidze. Kiedy wreszcie działacze klubu z Gelsenkirchen odważą się zwolnić nietykalnego pana i księcia?
Powracając do zachowania Heynckesa przed objęciem posady szkoleniowca Schalke pytam: skoro rzeczywiście konkurencja w Bundeslidze jest tak słaba, a trener potrafi zdziałać cuda, to czemu „Die Knappen" nie są w czołówce? Czy Don Jupp naprawdę nie zauważa tego, co wyprawia? No chyba, że widzi tabelę do góry nogami...
Podaruj dzieciakom coś od siebie http://www.pajacyk.pl/ <--------- just do it !!!