Jak ci moja wypowiedz pomogła to poprosze o soga i wejdz na http://www.pajacyk.pl
"sfd" to wspaniała rzecz.
Trzeba mieć wielkie marzenia aby , mieć wielkie osiągnięcia !!!! .
Członek mafii STRONG MAN
...
Napisał(a)
ANETA POWALA MIE SWOJA SIŁOA a dotego jest naprawde piekna
...
Napisał(a)
Metrowiec sprytnie złapałeś uchwyt gdy trzymaliście tą panią na barki :)
>>> Mów co uważasz, uważaj co mówisz <<<
http://www.sfd.pl/97/180_Dzień_diety__My_Transformation_-t937516-s4.html
...
Napisał(a)
Porozmawiaj tam z Jarkiem aby w 2005 MP choć jedno odbylo sie gdzies południowo-zachodniej stronie Polski, w tamtym roku bylem We Wroclawiu to było najbliżej 100km odemnie a we wczesniejszych latach to Leszno.
>>> Mów co uważasz, uważaj co mówisz <<<
http://www.sfd.pl/97/180_Dzień_diety__My_Transformation_-t937516-s4.html
...
Napisał(a)
Jesli to cos da to ja proponóje GLIWICE piękne miasto dla silnych ludzi!!!
-M-A-F-I-A- -Ś-L-Ą-Z-A-Q-F
<duke> pozdrawia
...
Napisał(a)
"Polska Górą"
Miałam zaszczyt być zaproszona przez Federację Strong Man Sp. z o.o. na rozgrywany w Bydgoszczy pojedynek siłaczy Polska vs Reszta Świata.
Wydawało mi się początkowo, że będzie to po prostu kolejny pokaz na kolejnych zawodach. Mój sezon startowy już się skończył i byłam w okresie roztrenowania. Jednak z dnia na dzień zaczęła coraz bardziej udzielać mi się atmosfera zbliżających się zawodów. Na miesiąc przed imprezą pojechaliśmy z Jarkiem na spotkanie z Prezydentem Bydgoszczy i na konferencję prasową. Tego dnia również miałam okazję pierwszy raz zobaczyć przeogromną, wspaniałą halę „Łuczniczka”. Stojąc sama pośrodku hali, czułam się po raz pierwszy w życiu naprawdę malutka i nie wyobrażałam sobie możliwości wypełnienia jej po brzegi fanami strongmana. Codziennie docierały do nas do Malborka informacje o olbrzymim zainteresowaniu publiczności i mediów z całej Polski. Atmosfera ta udzieliła się również wszystkim naszym reprezentantom, którzy bardzo intensywnie przygotowywali się do zawodów.
Na kilka dni przed imprezą zabrakło biletów , a telefony do organizatorów z prośbami o załatwienie jakichkolwiek miejsc dosłownie urywały się.
Dzień przed startem stawili się wszyscy zawodnicy. Polskę reprezentowali: Mariusz Pudzianowski, Jarek Dymek, Sławomir Toczek, Arkadiusz Makurat i w rezerwie Wojtek Szymkowiak. Po stronie reszty Świata stanęli natomiast: Kanadyjczyk Steve Bourgeois- wicemistrz Ameryki Płn., Elbrus Nigmatullin- Mistrz Rosji, finalista Super Serii-Moskwa 2004 , Oleksandr Pekanow z Ukrainy-w ub.roku wspólnie z Virastiukiem zdobyli Mistrzostwo Świata Drużyn 4-osobowych, Argis Kazelniks-Mistrz Łotwy, pogromca Bergmanisa i Mistrz Słowenii- Boris Miloszević.
Pierwszą konkurencją, która odbyła się o 10 rano przed halą było przeciąganie dwóch tirów o łącznej wadze 80 ton. Próba ta była dość nietypowa, ponieważ nigdy dotąd nie rozgrywano jej w czteroosobowych składach. Wymagało to świetnego zgrania zawodników, podobnie jak w wioślarskich czwórkach bez sternika. Polska okazała się lepsza o zaledwie 0,5 sekundy od drużyny Reszty Świata właśnie dzięki lepszemu zgraniu wszystkich zawodników.
Oficjalne rozpoczęcie zawodów z konkurencjami dla publiczności nastąpiło o godz. 15.00, natomiast zawodnicy stawili się w hali dwie godziny wcześniej. Jadąc do „Łuczniczki” dosłownie nie mogliśmy przedostać się przez niezliczone tłumy kibiców, które zewsząd ściągały do „areny gladiatorów”.
Niesamowite wrażenie zrobiło na wszystkich odśpiewanie po raz pierwszy na zawodach strongman Mazurka Dąbrowskiego.
Pierwszą z konkurencji halowych było noszenie lektyki rozgrywanej parami. Drużyna Reszty Świata po heroicznej walce uzyskała rezultat 100 m. Polacy niesieni oszałamiającym dopingiem z łatwością uzyskali 105 m, a Jarek z Mariuszem w trakcie konkurencji okazali się nie tylko wspaniałymi zawodnikami , ale również showmanami pokazując, że można jednocześnie walczyć i bawić publiczność.
W trzeciej konkurencji, w której faworytami byli Polacy okazało się, że w sporcie niczego do końca nie można być pewnym. W wyciskaniu na barki nasi zawodnicy należą do ścisłej światowej czołówki, co nieraz udowadniali na najbardziej prestiżowych imprezach. Niestety Mariuszowi odnowiła się kontuzja barku i nasza reprezentacja przegrała z bardzo dobrze przygotowaną drużyną Reszty Świata trzema powtórzeniami. Goście wykonali ich 22.
W następnym starciu- zegarze występ Mariusza był pod znakiem zapytania. Dominator jednak znany jest z waleczności i postanowił pomimo kontuzji pomagać drużynie. Decyzja okazała się słuszna i mimo zaciekłej walki drużyny Reszty Świata, goście ulegli „naszym” i na półmetku zawodów prowadziliśmy bezpiecznie 14:10. Bardzo ciekawą i nietypową technikę noszenia wskazówki zegara zademonstrował Kanadyjczyk Bourgeois, który niósł ją w samych dłoniach, jakby „na biceps”, uzyskując jeden z najlepszych rezultatów.
Niewątpliwie najcięższą konkurencją tych zawodów była konkurencja wiązana ( worek+kowadło+buszman+opona).Tutaj nasi zawodnicy wyraźnie dominowali, demonstrując wspaniałe wyszkolenie techniczne, siłę i szybkość. Świetnie spisał się Arek Makurat niosący kowadło, który zyskał taką przewagę, że rywale nie byli już w stanie odrobić strat.
Uchwyt Herkulesa mógł ostatecznie przesądzić o wyniku zawodów. Jednak drużyna gości po raz kolejny zmobilizowała się wygrywając z Polakami zdecydowaną przewagą 5 sekund. Tak więc sprawa ostatecznego zwycięstwa w dalszym ciągu pozostawała otwarta. Kule, z których najcięższa ważyła 160 kg były popisem naszych reprezentantów. Wielkie słowa uznania jednak należą się Słoweńcowi, któremu w drużynie Reszty Świata przypadła najcięższa kula. Zrobił on rzecz, która wydaje się niemożliwa: kulę, która zablokowała się na krawędzi zdołał umieścić na platformie, chwytając ją od dołu. Wielokrotnie widziałam zawodników w podobnych sytuacjach i nikomu jak do tej pory nie udała się ta sztuczka na kuli o tak dużym ciężarze.
Kolejną konkurencją, która zresztą chyba po raz pierwszy była rozgrywana na świecie było trzymanie przodem wykonywane jednocześnie przez czterech zawodników. Tym razem ciężar stanowiła hostessa stojąca w specjalnie skonstruowanym koszu . Zawodnicy Reszty Świata tak zapatrzyli się na ten słodki ciężar, że za wszelką cenę postanowili wygrać, co zresztą się im udało. Natomiast nasi zawodnicy byli wyraźnie rozkojarzeni.
Finałową konkurencją były schody, w których nasi zawodnicy wystartowali w dość nietypowym ustawieniu. Mianowicie Mariusz zaczął od najlżejszego ciężaru, natomiast Sławek Toczek miał za zadanie wnieść ciężar 275 kg, z którym trzykrotnie nie poradził sobie na ostatnich imprezach. Tym razem Mały dosłownie szalał, ale trzeba dodać, że miał pomocnika, a mianowicie wspaniałą bydgoską publiczność, która tak skandowała, że Sławek, gdyby musiał, tego dnia poradziłby sobie z ciężarem nawet 320 kg. Kropkę nad „i” postawił Jarek, który z ciężarem 320 kg uporał się w kilkanaście sekund. Drużyna Reszty Świata również bardzo dobrze radziła sobie na schodach, ulegając „naszym” zaledwie 7 sekund.
I tak właśnie Polska po raz drugi pokonała Resztę Świata, podobnie jak przed rokiem w Pruszkowie.
Wielokrotnie uczestniczyłam w zawodach międzynarodowych najwyższej rangi, od turniejów w USA począwszy, poprzez Mistrzostwa Europy, na Mistrzostwach Świata kończąc. Jednak bydgoski pojedynek Polska vs Reszta Świata był pod każdym względem wyjątkowy- olbrzymia hala wypełniona po brzegi wspaniale reagującą publicznością, niepowtarzalna atmosfera zawodów, emocjonujące pojedynki. Zawodnicy nie tylko walczyli między sobą, ale również świetnie zabawiali publiczność. Na zakończenie fajerwerki, konfetti i szampan. Po raz pierwszy również, na wzór meczów footballu amerykańskiego zawodnikom towarzyszyły urocze cheerleaderki. Wszyscy dostrzegli też wyjątkową urodę specjalnie dobranych hostess. Należą się olbrzymie brawa dla organizatorów, którzy pomimo różnych problemów i przeciwności losu przygotowali doskonałą imprezę. Wielkie podziękowania należą się również włodarzom Bydgoszczy i administracji „Łuczniczki”. Naprawdę jestem dumna, że mogłam w tym uczestniczyć i podczas swoich pokazów towarzyszących tej imprezie dałam z siebie wszystko. Udało mi się nawet ustanowić dwa nowe rekordy świata: w spacerze farmera z walizkami po 100 kg- 80 m i w spacerze buszmena na ciężarze 200 kg i dystansie 20 m – 8,5 sekundy.
Federacja Jarka Dymka pokazała, że jest jedną z najlepszych na świecie , organizującą cyklicznie kilka imprez międzynarodowych w roku stojących na najwyższym światowym poziomie .
Aneta Florczyk
źródło: strong-man.pl
Miałam zaszczyt być zaproszona przez Federację Strong Man Sp. z o.o. na rozgrywany w Bydgoszczy pojedynek siłaczy Polska vs Reszta Świata.
Wydawało mi się początkowo, że będzie to po prostu kolejny pokaz na kolejnych zawodach. Mój sezon startowy już się skończył i byłam w okresie roztrenowania. Jednak z dnia na dzień zaczęła coraz bardziej udzielać mi się atmosfera zbliżających się zawodów. Na miesiąc przed imprezą pojechaliśmy z Jarkiem na spotkanie z Prezydentem Bydgoszczy i na konferencję prasową. Tego dnia również miałam okazję pierwszy raz zobaczyć przeogromną, wspaniałą halę „Łuczniczka”. Stojąc sama pośrodku hali, czułam się po raz pierwszy w życiu naprawdę malutka i nie wyobrażałam sobie możliwości wypełnienia jej po brzegi fanami strongmana. Codziennie docierały do nas do Malborka informacje o olbrzymim zainteresowaniu publiczności i mediów z całej Polski. Atmosfera ta udzieliła się również wszystkim naszym reprezentantom, którzy bardzo intensywnie przygotowywali się do zawodów.
Na kilka dni przed imprezą zabrakło biletów , a telefony do organizatorów z prośbami o załatwienie jakichkolwiek miejsc dosłownie urywały się.
Dzień przed startem stawili się wszyscy zawodnicy. Polskę reprezentowali: Mariusz Pudzianowski, Jarek Dymek, Sławomir Toczek, Arkadiusz Makurat i w rezerwie Wojtek Szymkowiak. Po stronie reszty Świata stanęli natomiast: Kanadyjczyk Steve Bourgeois- wicemistrz Ameryki Płn., Elbrus Nigmatullin- Mistrz Rosji, finalista Super Serii-Moskwa 2004 , Oleksandr Pekanow z Ukrainy-w ub.roku wspólnie z Virastiukiem zdobyli Mistrzostwo Świata Drużyn 4-osobowych, Argis Kazelniks-Mistrz Łotwy, pogromca Bergmanisa i Mistrz Słowenii- Boris Miloszević.
Pierwszą konkurencją, która odbyła się o 10 rano przed halą było przeciąganie dwóch tirów o łącznej wadze 80 ton. Próba ta była dość nietypowa, ponieważ nigdy dotąd nie rozgrywano jej w czteroosobowych składach. Wymagało to świetnego zgrania zawodników, podobnie jak w wioślarskich czwórkach bez sternika. Polska okazała się lepsza o zaledwie 0,5 sekundy od drużyny Reszty Świata właśnie dzięki lepszemu zgraniu wszystkich zawodników.
Oficjalne rozpoczęcie zawodów z konkurencjami dla publiczności nastąpiło o godz. 15.00, natomiast zawodnicy stawili się w hali dwie godziny wcześniej. Jadąc do „Łuczniczki” dosłownie nie mogliśmy przedostać się przez niezliczone tłumy kibiców, które zewsząd ściągały do „areny gladiatorów”.
Niesamowite wrażenie zrobiło na wszystkich odśpiewanie po raz pierwszy na zawodach strongman Mazurka Dąbrowskiego.
Pierwszą z konkurencji halowych było noszenie lektyki rozgrywanej parami. Drużyna Reszty Świata po heroicznej walce uzyskała rezultat 100 m. Polacy niesieni oszałamiającym dopingiem z łatwością uzyskali 105 m, a Jarek z Mariuszem w trakcie konkurencji okazali się nie tylko wspaniałymi zawodnikami , ale również showmanami pokazując, że można jednocześnie walczyć i bawić publiczność.
W trzeciej konkurencji, w której faworytami byli Polacy okazało się, że w sporcie niczego do końca nie można być pewnym. W wyciskaniu na barki nasi zawodnicy należą do ścisłej światowej czołówki, co nieraz udowadniali na najbardziej prestiżowych imprezach. Niestety Mariuszowi odnowiła się kontuzja barku i nasza reprezentacja przegrała z bardzo dobrze przygotowaną drużyną Reszty Świata trzema powtórzeniami. Goście wykonali ich 22.
W następnym starciu- zegarze występ Mariusza był pod znakiem zapytania. Dominator jednak znany jest z waleczności i postanowił pomimo kontuzji pomagać drużynie. Decyzja okazała się słuszna i mimo zaciekłej walki drużyny Reszty Świata, goście ulegli „naszym” i na półmetku zawodów prowadziliśmy bezpiecznie 14:10. Bardzo ciekawą i nietypową technikę noszenia wskazówki zegara zademonstrował Kanadyjczyk Bourgeois, który niósł ją w samych dłoniach, jakby „na biceps”, uzyskując jeden z najlepszych rezultatów.
Niewątpliwie najcięższą konkurencją tych zawodów była konkurencja wiązana ( worek+kowadło+buszman+opona).Tutaj nasi zawodnicy wyraźnie dominowali, demonstrując wspaniałe wyszkolenie techniczne, siłę i szybkość. Świetnie spisał się Arek Makurat niosący kowadło, który zyskał taką przewagę, że rywale nie byli już w stanie odrobić strat.
Uchwyt Herkulesa mógł ostatecznie przesądzić o wyniku zawodów. Jednak drużyna gości po raz kolejny zmobilizowała się wygrywając z Polakami zdecydowaną przewagą 5 sekund. Tak więc sprawa ostatecznego zwycięstwa w dalszym ciągu pozostawała otwarta. Kule, z których najcięższa ważyła 160 kg były popisem naszych reprezentantów. Wielkie słowa uznania jednak należą się Słoweńcowi, któremu w drużynie Reszty Świata przypadła najcięższa kula. Zrobił on rzecz, która wydaje się niemożliwa: kulę, która zablokowała się na krawędzi zdołał umieścić na platformie, chwytając ją od dołu. Wielokrotnie widziałam zawodników w podobnych sytuacjach i nikomu jak do tej pory nie udała się ta sztuczka na kuli o tak dużym ciężarze.
Kolejną konkurencją, która zresztą chyba po raz pierwszy była rozgrywana na świecie było trzymanie przodem wykonywane jednocześnie przez czterech zawodników. Tym razem ciężar stanowiła hostessa stojąca w specjalnie skonstruowanym koszu . Zawodnicy Reszty Świata tak zapatrzyli się na ten słodki ciężar, że za wszelką cenę postanowili wygrać, co zresztą się im udało. Natomiast nasi zawodnicy byli wyraźnie rozkojarzeni.
Finałową konkurencją były schody, w których nasi zawodnicy wystartowali w dość nietypowym ustawieniu. Mianowicie Mariusz zaczął od najlżejszego ciężaru, natomiast Sławek Toczek miał za zadanie wnieść ciężar 275 kg, z którym trzykrotnie nie poradził sobie na ostatnich imprezach. Tym razem Mały dosłownie szalał, ale trzeba dodać, że miał pomocnika, a mianowicie wspaniałą bydgoską publiczność, która tak skandowała, że Sławek, gdyby musiał, tego dnia poradziłby sobie z ciężarem nawet 320 kg. Kropkę nad „i” postawił Jarek, który z ciężarem 320 kg uporał się w kilkanaście sekund. Drużyna Reszty Świata również bardzo dobrze radziła sobie na schodach, ulegając „naszym” zaledwie 7 sekund.
I tak właśnie Polska po raz drugi pokonała Resztę Świata, podobnie jak przed rokiem w Pruszkowie.
Wielokrotnie uczestniczyłam w zawodach międzynarodowych najwyższej rangi, od turniejów w USA począwszy, poprzez Mistrzostwa Europy, na Mistrzostwach Świata kończąc. Jednak bydgoski pojedynek Polska vs Reszta Świata był pod każdym względem wyjątkowy- olbrzymia hala wypełniona po brzegi wspaniale reagującą publicznością, niepowtarzalna atmosfera zawodów, emocjonujące pojedynki. Zawodnicy nie tylko walczyli między sobą, ale również świetnie zabawiali publiczność. Na zakończenie fajerwerki, konfetti i szampan. Po raz pierwszy również, na wzór meczów footballu amerykańskiego zawodnikom towarzyszyły urocze cheerleaderki. Wszyscy dostrzegli też wyjątkową urodę specjalnie dobranych hostess. Należą się olbrzymie brawa dla organizatorów, którzy pomimo różnych problemów i przeciwności losu przygotowali doskonałą imprezę. Wielkie podziękowania należą się również włodarzom Bydgoszczy i administracji „Łuczniczki”. Naprawdę jestem dumna, że mogłam w tym uczestniczyć i podczas swoich pokazów towarzyszących tej imprezie dałam z siebie wszystko. Udało mi się nawet ustanowić dwa nowe rekordy świata: w spacerze farmera z walizkami po 100 kg- 80 m i w spacerze buszmena na ciężarze 200 kg i dystansie 20 m – 8,5 sekundy.
Federacja Jarka Dymka pokazała, że jest jedną z najlepszych na świecie , organizującą cyklicznie kilka imprez międzynarodowych w roku stojących na najwyższym światowym poziomie .
Aneta Florczyk
źródło: strong-man.pl
Polecane artykuły