Jakieś 2 lata temu ważyłem 85kg, i miałem z czego się budować, jednak tamta waga wtedy była dla mnie za duża więc zacząłem chodzić na siłownie aby schudnąć, w 2 misiące zrzuciłem 7kg, po czym zaczęły się wakacje i zakończyłem przygode z siłownią. W czasie studiów i kolejnych wakacji schudłem nie wiadomo dlaczego, jeszcze więcej. I jakiś miesiąc temu ważyłem 66kg. Stwierdziłem że trzeba zabrać się za siebie bo nie mam budowy typowego "chuderlaka". Mój "układ kości" nie najlepiej komponuje się z moją, ciężko to tak nazwać, muskulaturą. Dołaczyłem do kumpla który z siłownią obeznany jest już od paru lat. Zamiarem było przytycie. Teraz po miesiącu ćwiczeń przytyłem 2kg. Siła troche wzrosła, ale wydaje mi się że jest to spowodowane ogólnym "rozruszaniem" mięśni.
Mój trening wygląda tak:
4 dni w tygodniu. Poniedziałek, środa, piątek, sobota. Trening typowo masowy. Poniedziałek, piątek: klatka i biceps. Środa: barki, triceps. Sobota: Nogi i plecy. Do tego chciałem dołożyć białko, ale z powodów zdrowotnych musiałem się ograniczyć do diety: ryż, kurczak, ryby itp.
Jednak podstawowym założeniem mojego chodzenia na siłownie, jest poprawienie sylwetki. W tym momencie nie zależy mi na masie, ani żeźbie. Mięśnie a przynajmniej to co jest w zasadzie wisi na mnie. Bardzo chciałbym w miare krótkim czasie, poprawić swój wygląd i przygotować ew. na późniejsze treningi na mase albo na żeźbienie.
Myśle że mój obecny trening nie zabardzo pomoże mi w tej sprawie. Chciałbym abyście pomogli mi ułożyć właściwy trening który doprowadzi mnie do należytej formy. Chce poprostu wyglądać jak człowiek.
Mam dużo motywacji, licze na pomoc. :)