Kiedy El Presidente doszedł do władzy na Kubie i w 1962 roku rozprawił się z zawodowym sportem, marzenia tysięcy sportowców o zawodowej karierze skończyły się tak samo jak mrzonki o tym, że Castro wprowadzi demokratyczne rządy w kraju. Wśród nich było wielu młodych zawodników chcących pójść w ślady takich sław jak Kid Chocolate czy Kid Gavilan.
Po triumfie rewolucji i przejęciu władzy przez komunistów, bokserom wytyczono nowe cele. Nie walczcie dla pieniędzy, walczcie dla Kuby! Nie walczcie dla sławy, walczcie o honor! Viva Kuba! Viva Fidel!
Wśród wielu zdolnych bokserów kubańskich był talent tak czysty, że wielu zadaje sobie pytanie: co by było, gdyby? Co by było, gdyby Castro inaczej potraktował sport?
Czy Teofilo Stevenson podzieliłby los kilku innych utalentowanych kubańskich amatorów, takich jak Gonzales czy Garbey, czy też prawą pięścią utorowałby sobie drogę do sławy i do pojedynku z wielkim Muhammadem Ali?
Cios Foremana, instynkt Nortona i szybkość Fraziera... a może tylko bokser z wysoką garda i wystawiona brodą, nazbyt ufający sile swej prawej ręki.
Czy jego naturalny talent dałby się przekuć w pełnowartościowego zawodowego boksera? Czy dałby sobie radę w długich, piętnastorundowych bojach? Czy jego szczęka wytrzymałaby uderzenia bokserów choćby drugiego sortu, biorąc pod uwagę, że w latach siedemdziesiątych nawet zawodnicy nie klasyfikowani w ścisłej czołówce mieli dysponowali prawdziwym dynamitem w rękach... Al Jones, Jeff Merritt, Ted Gullick, Al Lewis, Mac Foster, Jose Urtain, Jose Garcia , Morris Jackson... żaden z nich nie osiągnął spektakularnego sukcesu, ale każdy bez wątpienia był w stanie sprawdzić kondycję i odporność na ciosy Stevensona.
Jak poprowadzono by jego karierę? Powoli, a może z szybkim skokiem na kasę, którą gwarantowało jego nazwisko i potencjał.
Tyle pytań i różnych możliwości...
A może boks zawodowy stracił pięściarza wszech czasów?
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)