Szacuny
17
Napisanych postów
321
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
6982
Jak miło usłyszeć opinię specjalistki
Po tym co wczoraj przeczytałam smutno mi się zrobiło, że już nie będę lepiej biegać i wieczorem mordowałam się jak zwykle żeby chociaż utrzymać to mam teraz.
Zawsze mi się wydawało, że biegam za wolno, często ktoś za mną krzyczy " szybciej, szybciej ! " . Nie przejmuję się tym, ale myślałam że wolniej to juz się nie da.
Poradź mi jeszcze czy powinnam biegać codziennie czy co 2. dzień. Bo do tej pory na 2. dzień nigdy nie miałam siły do biegania.
I mam biec dopóki się całkiem nie podduszę, czy skończyć trochę wcześniej ?
Szacuny
49
Napisanych postów
1713
Na forum
22 lat
Przeczytanych tematów
34542
powinnas biegac na tyle wolno, zeby wlasnie sie nie zaduszac, jesli jednak sie "zadusisz" to przerwij
na razie biegaj co drugi dzien, sprobuj dojsc do 30 minut biegu bez przerwy (tylko pamietaj: WOLNO)
i pamietaj o naczelnej zasadzie treningowej:
LEPIEJ MNIEJ NIZ WIECEJ, LEPIEJ WOLNIEJ NIZ SZYBCIEJ
Szacuny
17
Napisanych postów
321
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
6982
Dzięki za rady.
Ja już mam taki nawyk, żeby wszystko ćwiczyć do granic wytrzymałości. Jak się uczyłam pompek w staniu na rękach, w dzień kiedy mi nie szło zamiast odpocząć - dokładałam następną serię. Doszłam w ten sposób do 26 powtórzeń jednym ciągiem. No i myślałam, że z bieganiem pójdzie tak samo. Ale teraz już widzę, że tak się nie da.
Więc od jutra biorę sie do roboty ( znaczy się zwalniam tempo ) i za jakiś czas napiszę co mi z tego wyszło.
SOG się oczywiście należy, tyle że nie mam abonamentu...
Szacuny
17
Napisanych postów
321
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
6982
Bo gdyby np. okazało się, że mam chore serce to i tak mi go nie wyleczą. Nałażę sie niepotrzebnie po lekarzach, każą zrobić różne badania w szpitalu, na koniec usłyszę że mam się nie przemęczać, itd. A ja bez ćwiczeń żyć nie potrafię, więc nawet wolę nie wiedzieć czy coś mi jest.
Moja koleżanka leczy się na wątrobę ( przy okazji to wyszło, wcześniej nie miała żadnych problemów ). I co chwilę ciągną ją do Krakowa ( 120 km w 1 stronę ) na kilkudniowe badania, w kółko zmieniają niedziałające lekarstwa, które mają za to mnóstwo skutków ubocznych. Dziewczyna teraz żałuje, że w ogóle zaczęła.
Nie będę się już rozpisywać, bo to nie dział "Zdrowie". Ale chyba z grubsza zrozumiałeś o co mi chodzi.
Szacuny
17
Napisanych postów
321
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
6982
Kejt, dziękuję !
Właśnie wróciłam z biegania. Bardzo się pilnowałam, żeby biec wolno i udało mi się dorzucić kolejne 450 m. Łącznie przebiegłam 1850 m w czasie 11:50 ( 1 km 6:24 ). Prawie się nie dusiłam i w sumie dałaby radę przebiec jeszcze trochę ale jak mówisz - nic na siłę. Bez tych duszności to już zupełnie co innego, wreszcie poczułam, że łydki pracują. Pojutrze spróbuję dorzucić kolejne okrążenie i zaczynam wierzyć, że w końcu uda mi się biec przez 30 minut.