jarzynek
Najstarsi studenci Akademii Ekonomicznej w Poznaniu nie pamiętają takiego oblężenia w auli. Ale też nie co dzień wykładowcą jest... Dariusz Michalczewski. Wykład był jak najbardziej o ekonomii, choć w dość szczególnym ujęciu. Bokser mówił też o karierze sportowej i życiu osobistym - często z poczuciem humoru i dystansem do samego siebie.
O trudnej młodzieży
- Nikt się kryminalistą nie rodzi. To robimy my, społeczeństwo, że ci chłopcy schodzą na złą drogę. Byli ze mną na podwórku tacy, którzy odsiedzieli już po 15-16 lat. Miałem szczęście, bo trafiłem do klubu, a im nie zorganizowano wolnego czasu. Kiedy oni okradali samochody i rabowali, ja byłem na treningu.
O strachu
- Przed walką nigdy nie czułem strachu o siebie. To był raczej szacunek wobec rywala. Bałem się natomiast o innych. Nie śmiejcie się. Nie bałem się o przeciwnika, tylko o najbliższych. Bałem się, co powiedzą, jeśli przegram. Nie przegrywałem, bo zawsze chciałem być mistrzem świata. I byłem. Chciałem odejść niepokonany, ale to mi się nie udało... Zaraz, o czym miałem mówić? Boksowałem przez 25 lat, więc nie dziwcie się, że znów straciłem puentę. Pewnie dlatego, że zawsze zajmowałem się wieloma sprawami. Być może ostatnią walkę przegrałem właśnie dlatego, że już myślałem o tym, co będę robił po zakończeniu kariery...
O pieniądzach
- Zawsze kłóciłem się o swoje. Mówili mi "Ty materialisto!", ale takie jest życie. Jeśli ktoś chce dla siebie 70 procent, a wam daje 30, to zawsze pytajcie, dlaczego nie odwrotnie. Żaden menedżer nigdy mi niczego nie załatwił - sam o wszystko się troszczyłem, o każdy kontrakt. Kiedy zdobyłem mistrzostwo Europy amatorów, dostałem czek. Czytam - "dwa", "zero", "zero", "zero", "zero"... Wracam do domu i pokazuję żonie. A ona na to "Phi, dwa tysiące?". Ja jej na to: "Jakie dwa? Dwadzieścia!". Czytam jeszcze raz i widzę, że dałem się nabrać. Byłem wściekły. Najbardziej dlatego, że byłem dla nich taki miły. Ile w ogóle zarobiłem na boksie? Nie wiem. Spytajcie moją żonę - wzięła dokładnie połowę.
O polskim boksie amatorskim
- Nie jesteśmy już nawet na poziomie zerowym. Nikt mi niczego nie proponował, ale gdyby... - to chciałbym pełni władzy w związku. Na boks nie trzeba wielkiej kasy, ale są ludzie, którzy to wstrzymują i sami kręcą lody. Musi wymrzeć jeszcze jedno pokolenie, żeby coś się zmieniło. To dotyczy prawie wszystkich związków w Polsce.
O biznesie w gastronomii...
- Tiger puby? Katastrofa! Do gastronomii tylko się dokłada. Nawet gdybym spędzał w nich cały czas, to też bym chyba nie dopilnował. Pierwszy, w Gdańsku, założyłem, żebym miał gdzie posiedzieć. Nieruchomość jest moja, więc przynajmniej nie muszę płacić czynszu. Potem namówili mnie na następne puby. Otwarcia były piękne, ale potem...
... i ubezpieczeniach
- ZUS powinni zlikwidować i pewnie kiedyś zlikwidują. Jestem przedstawicielem niemieckiego towarzystwa ubezpieczeniowego i tworzę swoją sieć w Polsce. Oferujemy produkt być może - a raczej nawet przede wszystkim - dla sportowców. Stówkę czy dwie miesięcznie każdy powinien spokojnie odłożyć. Sam niby nie potrzebuję, ale też odkładam, bo nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej.
O marzeniach
- Mam czterech synów. Dwóch sam "zrobiłem", na dwóch kolejnych płacę. Teraz chciałbym adoptować dziewczynkę. Najlepiej 18-letnią, ale moja narzeczona nie chce się zgodzić.
O trudnej młodzieży
- Nikt się kryminalistą nie rodzi. To robimy my, społeczeństwo, że ci chłopcy schodzą na złą drogę. Byli ze mną na podwórku tacy, którzy odsiedzieli już po 15-16 lat. Miałem szczęście, bo trafiłem do klubu, a im nie zorganizowano wolnego czasu. Kiedy oni okradali samochody i rabowali, ja byłem na treningu.
O strachu
- Przed walką nigdy nie czułem strachu o siebie. To był raczej szacunek wobec rywala. Bałem się natomiast o innych. Nie śmiejcie się. Nie bałem się o przeciwnika, tylko o najbliższych. Bałem się, co powiedzą, jeśli przegram. Nie przegrywałem, bo zawsze chciałem być mistrzem świata. I byłem. Chciałem odejść niepokonany, ale to mi się nie udało... Zaraz, o czym miałem mówić? Boksowałem przez 25 lat, więc nie dziwcie się, że znów straciłem puentę. Pewnie dlatego, że zawsze zajmowałem się wieloma sprawami. Być może ostatnią walkę przegrałem właśnie dlatego, że już myślałem o tym, co będę robił po zakończeniu kariery...
O pieniądzach
- Zawsze kłóciłem się o swoje. Mówili mi "Ty materialisto!", ale takie jest życie. Jeśli ktoś chce dla siebie 70 procent, a wam daje 30, to zawsze pytajcie, dlaczego nie odwrotnie. Żaden menedżer nigdy mi niczego nie załatwił - sam o wszystko się troszczyłem, o każdy kontrakt. Kiedy zdobyłem mistrzostwo Europy amatorów, dostałem czek. Czytam - "dwa", "zero", "zero", "zero", "zero"... Wracam do domu i pokazuję żonie. A ona na to "Phi, dwa tysiące?". Ja jej na to: "Jakie dwa? Dwadzieścia!". Czytam jeszcze raz i widzę, że dałem się nabrać. Byłem wściekły. Najbardziej dlatego, że byłem dla nich taki miły. Ile w ogóle zarobiłem na boksie? Nie wiem. Spytajcie moją żonę - wzięła dokładnie połowę.
O polskim boksie amatorskim
- Nie jesteśmy już nawet na poziomie zerowym. Nikt mi niczego nie proponował, ale gdyby... - to chciałbym pełni władzy w związku. Na boks nie trzeba wielkiej kasy, ale są ludzie, którzy to wstrzymują i sami kręcą lody. Musi wymrzeć jeszcze jedno pokolenie, żeby coś się zmieniło. To dotyczy prawie wszystkich związków w Polsce.
O biznesie w gastronomii...
- Tiger puby? Katastrofa! Do gastronomii tylko się dokłada. Nawet gdybym spędzał w nich cały czas, to też bym chyba nie dopilnował. Pierwszy, w Gdańsku, założyłem, żebym miał gdzie posiedzieć. Nieruchomość jest moja, więc przynajmniej nie muszę płacić czynszu. Potem namówili mnie na następne puby. Otwarcia były piękne, ale potem...
... i ubezpieczeniach
- ZUS powinni zlikwidować i pewnie kiedyś zlikwidują. Jestem przedstawicielem niemieckiego towarzystwa ubezpieczeniowego i tworzę swoją sieć w Polsce. Oferujemy produkt być może - a raczej nawet przede wszystkim - dla sportowców. Stówkę czy dwie miesięcznie każdy powinien spokojnie odłożyć. Sam niby nie potrzebuję, ale też odkładam, bo nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej.
O marzeniach
- Mam czterech synów. Dwóch sam "zrobiłem", na dwóch kolejnych płacę. Teraz chciałbym adoptować dziewczynkę. Najlepiej 18-letnią, ale moja narzeczona nie chce się zgodzić.
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)
Krzysztof Piekarz
Berre
