Żona Salety prosi męża: - Daj mu w mordę, niech się wreszcie zamknie. Ona nigdy nie wystawiała się jako nagroda za zwycięstwo w tej walce.
Raz pokazała się z nim na zdjęciach i cierpi do tej pory. Prosi, błaga, by wyjaśnił, że nic ich nie łączy. Ale to jest jak rzucanie grochem o ścianę.
Ewa Byzdra-Saleta (28 l.) ma już dość wykorzystywania jej przez Marcina Najmana (27 l.), który ma walczyć z jej mężem Przemkiem (38 l.). Najchętniej naplułaby Najmanowi w twarz, ale woli, żeby załatwił to za nią mąż. Przy użyciu pięści, oczywiście.
- Chciałam po pierwsze sprostować, że nigdy nie wystawiałam się jako nagroda w tej walce - mówi "Super Expressowi" Ewa Byzdra-Saleta. - Bez względu na wynik żaden z nich mnie nie dostanie. Nie zejdę się z mężem, a z Marcinem nigdy nie byłam parą. To nie będzie walka o mnie, ale o honor. Panowie się pokłócili i muszą ten spór po męsku załatwić.
Przemek nie jest rogaczem, bo to małżeństwo tylko na papierze ...
Żonę Salety najbardziej boli to, że Najman wykorzystuje ich znajomość do wypromowania się w mediach.
- Nigdy nie byłam z Marcinem i wielokrotnie prosiłam go, by sprostował, że nie jesteśmy razem - wyznaje Ewa. - On zapewnia, że to zrobi, ale takie oświadczenie nie ukazało się do tej pory w żadnej gazecie. Nikt nie robi z Przemka rogacza, bo od dłuższego czasu jesteśmy małżeństwem tylko na papierze. Nasza sytuacja została rozstrzygnięta, kiedy wyjechał do Stanów.
Szczególnie bolą Byzdrę-Saletę kłamstwa, które Marcin przekazuje prasie. Takie jak chociażby informacja, że z własnej kieszeni płaci za Przemka alimenty.
- Marcin przekazywał mi pieniądze za trzy miesiące: październik, listopad, grudzień, ale były to wcześniejsze rozliczenia z Przemkiem - wyjaśnia stanowczo.
Kłamstwo ma długi nos, a plaster go nie skróci
- Nie jestem zaskoczony tym, że Najman kłamie - wtrąca Przemek. - Kłamstwo ma długi nos, a plaster go nie skróci. Niestety, "Marcin Plaster" ma bardzo wybujałą fantazję. Teraz jednak przegiął. Trzeba być kompletnym zerem, żeby sypiać z żoną przyjaciela i się tym chwalić. Ale naprawdę trudno jest mi znaleźć określenie na kogoś, kto taką historię wymyśla tylko po to, by o nim napisali w gazecie. To po prostu żałosne.
Przemek, były mistrz Europy w wadze ciężkiej, zdecydowanie stwierdza, że stawką walki z Najmanem nie jest jego żona.
- Ewa nie jest powodem, dla którego zdecydowałem się walczyć z "Plastrem" - mówi. - Wprawdzie sportowo ten pojedynek nic mi nie daje, ale są to po prostu bardzo łatwe pieniądze do zarobienia. Myślę również, że walka ta zakończy jego pseudokarierę sportową. Chętnie ukarzę go w ringu za nielojalność i sprzedawanie wiadomości na mój temat za moimi plecami.
Ukrywał się w domu, a potem rozpowiadał, że był w Ameryce
Z nielojalności Najman słynie nie tylko w środowisku bokserskim. W zeszłym roku jako jedyny z całej grupy przestępczej został ukarany wyrokiem w zawieszeniu. Można się jedynie domyślać, dlaczego...
Saleta przestrzega również sponsorów, aby nie przekazywali Najmanowi pieniędzy, dopóki walka się nie odbędzie.
- Przypominam sobie kilka historii, jak Marcin zbierał pieniądze na imprezy, które nigdy się nie odbyły - ostrzega. - Na przykład na program telewizyjny na jego temat lub galę boksu zawodowego w Częstochowie. W czerwcu ubiegłego roku "Plaster" otrzymał środki na wyjazd do Chicago, ale ponieważ nie miał wówczas wizy, przez tydzień ukrywał się u mnie w domu, a później chwalił się wszystkim, że "był w Ameryce".
Saleta chce walczyć, by jego były, fałszywy przyjaciel już nikogo nie skrzywdził. Ani jego, ani żony, ani dzieci...
Super Express
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)