nie wydaje mi się, żeby nauczanie stylów opartych o tzw. combaty zwiększyło czyjeś bezpieczeństwo, daje tylko złudne jego poczucie ... a jak ktoś nie ma odpowiedniej psychiki to i tak nie nauczy się wiele w czasie
treningów 2x w tygodniu po 2h... a poza tym to przed czym chce PAn nauczyć swoich uczniów się bronić? albo przed kim? w walce 1/1 technik używanych w kombatach używają wg. mnie tylko ludzie chorzy psychicznie i zakompleksieni, w walce z wieloma przeciwnikami można sobie poradzić tylko fuksem albo jesli okaza się oni wyjatkowymi kalekami, z nozownikiem bym wcale nie walczył jesli bym uznał, że gosc jest zdesperowany i naprawdę chce zrobić mi krzywdę ...
myslę, że Pana metody mogą być tylko dodatkiem dla ludzi już obeznanych z klasycznymi sztukami walki bo na wszelkich realnych sztukach walki które widziałem to nawet porządnie kopaćnie umieli nauczyc o wyprowadzeniu pożądanego sierpa nawet nie bede wspominał ...
9/10 pańskich uczniów w realnej walce na ulicy i tak zgłupieje jesli nie sa juz dosc "obici" w klasycznych sparingach lub nie maja w glowie poprostu tego czegos co odróznia zwyklych ludzi od "urodzonych morderców" ... poza tym badania socjologiczne dowodzą, że o ile normalne sztuki walki trenują ludzie mający w sobie poprostu zamiłowanie do aktywnosci fizycznej (mówie o tych, którzy trenują je na poziomie dosc wysokim a nie niedzielnych karatekach) a na combaty chodza ludzie, którzy się boją (jesli wprzód nie mieli zadnych związków z innymi sztukami walki)...
mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że jesli byłbym zbirem atakujacym kogokolwiek na ulicy to swiadomość popularnosci wszelkiego rodzaju "realnych" sztuk walki w formie combatów dawala by m iwielka przewagę gdyż wiedzac o technikach i metodach uczonych na tego typu kursach wiem już ze musze chronić pewne rejony, podczas gdy jeszcze jakis czas temu kazdy taki nietypowy atak bylby dla mnie zaskoczeniem :)
co wiecej? kazda próba wykorzystania przez kogokolwiek technik "nietypowych" mzoe tylko doprowadzic do tego ,ze mimo, iż teraz (i zawsze) jesli musialem stosowac przemoc fizyczna to robilem tylko tyle, zeby nie dac sobie zrobic krzywdy, zaczynam bic naprawde bardzo mocno i to tak, żeby wykonczyc przeciwnika definitywnie zupełnie nie liczac sie z tym jakie konsekwencje przyniesie to dla jego zdrowia ... np. kolana na glowe za próbe uderzenia w krocze, dynamiczna skrętówka na kark (gloa pod pachą) za próbę wybicia mi oczu ...
aha - zeby nie bylo niedomówień, nigdy nie zdarzylo mi sie prowokowanie bójek jakichkolwiek.
mam pytanie do autora tematu:
do kogo Pan adresuje swoje kursy? maja one sluzyc samoobronie w sytuacjach skrajnych czy moze przychodza na nie ludzie, którzy za wszelka cenę chą uczyć "się bić"? ... jak Pan weryfikuje kogo można uczyć a kogo nie technik niebezpiecznych?