Oglądałem 3 walki z tej gali: Fedora, Alexa oraz Zentsova.
Fedor vs Lindland - Matt zaczął dobrze. Trafił Fiodora, następnie zaś złapał w klinczu i wyglądało na to, że go obali. Ale Fedor pokazał, że jest mistrzem najwyższej klasy. Widząc, że walka i tak lada moment przeniesie się na glebę, sam zainicjował obalenia, przekręcił się i to on wylądował na górze. De facto obalił więc srebrnego medalistę w zapasach na IO. W parterze wszystko, co dalej miało miejsce było konsekwencją tego ruchu. Fedor dominował, próbował zadawać ciosy, dźwigni na nogę, w końcu udało mu się dojść do dosiadu i zakończył sprawę armbarem. Emelianenko pokazał klasę. Dobrze byłoby jednak, żeby walczył częściej.
Alex vs Eric Pele - Ta walka była moim zdaniem denna. Pele to taki przytłusty gość, który ma mocną szczękę i kopyto w łapie, ale nic poza tym. Alex punktował go cały czas, ale bez przekonania. Jakby ze strachem, że może w każdej chwili oberwać. W końcu jednak wszedł mocniej i Pele padł. Nieszczególnie ciekawe starcie i nie rozumiałem nic a nic zachwytu komentatorów po walce
Zentsov vs Midoux - To już było ciekawsze. Wymiany ciosów, akcje w parterze. Zentsov był bliski przegranej przez mata leo, ale zdołał się wybronić i ostatecznie był górą. Ciekawsza walka niż Alexa, ale też nic wyjątkowego.
Nie ulega wątpliwości, że była to na dobrą sprawę gala jednej walki. Wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami, może nawet bardziej, bo chyba większość spodziewała się solidniejszego oporu ze strony Lindlanda. Jak dla mnie zawalczył bardzo dobrze - bronił się świetnie. Ale Fedor to Fedor. Nie można popełnić najdrobniejszego błędu. A Amerykanin chyba myślał, że jak ma go w klinczu to po sprawie. Nic bardziej mylnego.