Naukowcy przypuszczają, że istnieje wspólna przyczyna dwóch pozornie niezależnych od siebie zjawisk - feminizacji populacji ryb w nowojorskiej Zatoce Jamajskiej, gdzie, dotychczas równe, proporcje ilości samic i samców mocno się zachwiały oraz powiększania się piersi u małych chłopców
Ta przyczyna to endokrynne czynniki zakłócające - chemikalia obecne w detergentach, kosmetykach i innych produktach użytku codziennego, których zwiększająca się stale ilość, sieje zniszczenie, ingerując w normalne działanie naszych hormonów.
Obecne w tych produktach substancje docierają do wód Zatoki Jamajskiej, gdzie żyją zagrożone ryby, ale zawarte są także w żelach do włosów i szamponach, których używali trzej chłopcy, będący bohaterami opublikowanego w tym roku badania. To po nim Amerykański Narodowy Instytut Zdrowia zalecił lekarzom pytanie pacjentów o to, jakiego rodzaju produktów higieny osobistej używają.
W przypadku Zatoki Jamajskiej endokrynnym czynnikiem zakłócającym są etoksylaty nonylofenolu (ang. NPEs - Nonylphenol Ethoxylates) - substancje chemiczne znajdowane w wodach na całym świecie, a używane do produkcji proszków do prania i innych środków czystości.
- Nasze odkrycie jest niepokojące - mówi Anne McElroy, zajmująca się morzem naukowiec z uniwersytetu Stony Brook na Long Island, odnosząc się do zmian w strukturze płci u fląder. - Nie lubię siać niepokoju, ale dysponujemy wystarczającą ilością danych z wielu lat, które potwierdzają istnienie tego zjawiska. Fakt, że udało się nam je odtworzyć w laboratorium, czyni je dość wiarygodnymi.
Naukowcy, którzy badali chłopców stosujących żele do włosów i szampony zawierające olejek lawendowy i z drzewa herbacianego stwierdzili, że powiększanie piersi zatrzymywało się, gdy badani przestawali stosować estrogenowe kosmetyki. Jeśli chodzi o NPEs, naukowcy nadal usiłują ocenić wagę problemu.
Prace prowadzone w Zatoce Jamajskiej przyciągnęły uwagę naukowców częściowo dlatego, że są odbiciem doniesień przełomowego badania, przeprowadzonego pięć lat temu przez amerykańską Geological Survey. Wykazało ono obecność w wodzie pozostałości po lekach przeciwbólowych, środkach odstraszających owady, perfumach, tabletkach antykoncepcyjnych czy kofeinie.
Podczas gdy naukowcy starają się określić znaczenie tego zjawiska, zmienia się struktura płci gatunków morskich, a troska o zdrowie ludzi spowodowała już, że Unia Europejska zabroniła stosowania NPEs.
Dodatki do proszków do prania należą do rodziny surfaktantów - substancji chemicznych, które odrywają brud od podłoża i pomagają detergentom i środkom czyszczącym lepiej usuwać plamy. Według naukowców, NPEs dostają się do Zatoki Jamajskiej z oczyszczonymi ściekami, które pokrywają powierzchnię wody.
Producenci domowych i przemysłowych środków czyszczących przekonują tymczasem, że NPEs są niedoścignione w usuwaniu zabrudzeń.
Kierownictwo firmy Huntsman - potentata chemicznego z Salt Lake City - uważa, że środki te są bezpieczne i nie zagrażają ludziom. Firma ta jest jednym z trzech największych producentów NPEs na świecie.
- Nie widzimy powodu, by przestać się interesować tymi substancjami. Uważamy je za bezpieczne. Nie spotkaliśmy się z przekonującymi i potwierdzonymi danymi dowodzącymi, że jest inaczej - wyjaśnia Russ Stolle, wiceprezes firmy Huntsman.
Według Stolle’a, firma produkuje rocznie około 40 milionów kilogramów NPEs. Sprzedają je głównie producentom środków chemicznych, używanych głównie przez firmy sprzątające.
James Kapin, członek komitetu ds. zdrowia i bezpieczeństwa Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego, zapytany o bezpieczeństwo Pens, wyraża się ostrożnie.
- To bardzo złożona kwestia. Nie ma prostej, ani ostatecznej odpowiedzi. To dawka czyni truciznę - wyjaśnia, powołując się na zmianę proporcji płci u żab, innego gatunku dotkniętego obecnością w środowisku składników chemicznych.
McElroy mówi, że jedzenie ryb z wód skażonych NPEs najprawdopodobniej nie stanowi zagrożenia. NPEs nie gromadzą się w spożywanych przez nas częściach ryb. Naukowcy wykazali też, że nie można mówić o niebezpieczeństwie w przypadku prania zrobionego w detergentach zawierających NPEs.
Tym niemniej prozdrowotni aktywiści nie są tego tacy pewni. Jeanne Rizzo, dyplomowana pielęgniarka i przewodnicząca Breast Cancer Fund, grupy popierającej badania nad powiązaniem stanu środowiska z występowaniem chorób, pragnie wprowadzenia regulacji prawnych identyfikujących i zakazujących stosowania budzących podejrzenia składników środków czystości, kosmetyków i produktów higieny osobistej.
Jej organizacja bada szeroką gamę produktów - od plastyfikatorów używanych w produkcji dziecięcych butelek, gryzaczków i zabawek, po konserwanty dodawane do szamponów, mydeł i kremów do rąk. Według Rizzo, codziennie przed wyjściem do pracy lub szkoły, przeciętny Amerykanin jest przynajmniej sześciokrotnie narażony na kontakt z endokrynnymi czynnikami zakłócającymi.
W przypadku ludzi, naukowcy widzą jedynie wstępne powiązania, jednak sugerują, że endokrynne czynniki zakłócające mogą wiązać się z podwyższonym ryzykiem wystąpienia raka jąder, piersi i jajnika. Uważają także, że ekspozycja na te substancje może tłumaczyć przedwczesne dojrzewanie u dziewczynek i niedorozwój genitaliów u chłopców.
Trzy zbadane przypadki powiększenia piersi u chłopców skłoniły Narodowy Instytut Zdrowia, aby zalecił lekarzom w podobnych przypadkach, podejrzewać stosowanie kosmetyków zawierających endokrynne czynniki zakłócające. Każdy taki czynnik naśladuje swoim działaniem żeńskie hormony - estrogeny, co tłumaczy powiększenie piersi u chłopców.
Toksykolog, dr Gary Ginsburg, autor wydanej w 2006 roku książki pt. „Co jest toksyczne, a co nie" (tyt. org.„What's Toxic, What's Not") uważa, że naukowcy i prawodawcy powinni rozpocząć dyskusję na temat endokrynnych czynników zakłócających, ponieważ liczba produktów, które je zawierają, stale rośnie. Co więcej, opinia publiczna nie wie, czym są te substancje i jakie stanowią zagrożenie.
Susan Teitelbaum, epidemiolog ze Szkoły Medycznej Mount Sinai na Manhattanie, mówi, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, by narażenie środowiskowe na podejrzane endokrynne czynniki zakłócające miało szkodliwy wpływ na ludzi.
- Uważam, że w tej chwili nie mamy wystarczających dowodów na to, by mówić o związku przyczynowo-skutkowym - tłumaczy Teitelbaum.
Bruce Brownawell, naukowiec z uniwersytetu Stony Brook, specjalizujący się w jakości wód, uważa, że szkodliwe działanie NPEs na ryby nie jest przesłanką, by podejrzewać ich podobny wpływ na ludzi. Zmiany w populacji ryb są jednak ważnym wykładnikiem skażenia środowiska.
- Ryby są niezwykle wrażliwe na działanie zarówno naturalnych, jak i syntetycznych steroidów estrogenowych - wyjaśnia. - Jeśli tylko endokrynne czynniki zakłócające są obecne w odprowadzających ścieki strumieniach, obserwuje się tam feminizację ryb - dodaje.
Niektórzy amerykańscy producenci, by uniknąć problemów związanych z NPEs, przestawili się na inne surfaktanty.
Jonathan Propper, prezes Cot'n Wash z Filadelfii, mówi, że ze względów środowiskowych jego firma wycofała NPEs ze swoich produktów w ostatnim kwartale 2006. Według niego, główną przyczyną, dla której dodatki te są tak popularne wśród producentów, jest ich niska cena.
- W wielu produktach odpowiadają one za całą czarną robotę - wyjaśnia Propper. - To niedrogie surfaktanty, które są składnikiem wielu domowych produktów czyszczących, nie tylko proszków do prania. Ulegają degradacji, ale zbyt wolno i dlatego tworzą problem.
Tymczasem Anne McElroy nadal obserwuje zmiany w populacji ryb z Long Island i to nie tylko u fląder. Jej nowe badanie wykazało zmiany w populacji atlantyckich ryb z rodziny aterynokształtnych, które występują u północnych i południowych wybrzeży Long Island.
- W tym przypadku również obserwujemy zaburzone proporcje płci - wyjaśnia McElroy. - To nam sugeruje, że jest to zjawisko o szerszym znaczeniu, nieograniczone jedynie do Zatoki Jamajskiej.
-----------------------------------------------------
hej to w ramach ciekawostki, kto nie czytal
wklejam z onet.pl
pzdr
----> www.pajacyk.pl <----
na weekendach mnie NIE MA!
::]]}|{{[[:: a44 - electro glide in blue