Pewnego dnia po przebudzeniu zaczal mnie bolec bark, zlekcewazylem to i cwiczylem normalnym treningiem po jakis 2 tygodniach bol stal sie tak silny , ze musialem przerwac treningi, po nastepnym tygodniu poszedlem do lekarza, nastepnie do chirurga. Powiedzial mi, ze mam naderwane jakies wiazadla w stawie barkowem albo naderwany miesien naramienny... Skierowal mnie na usg, ktore nic nie wykazalo. Kazal mi nie wykonywac zadnych cwiczen, smarowac mascia przeciwzapalna i przeciwbolowa i pod koniec stycznia przyjsc na kontrole. Tak wiec nie cwicze juz od misiaca, a bol nie ustepuje:(
Czy mial ktos z was podobna sytuacje do mojej i jak sobie z nia poradzil?
W jaki sposob moge sobie pomoc?