Po dlugim czasie przegladania forum postanowilem sie wreszcie zarejestrowac z nadzieja uzyskania odpowiedzi na frapujace mnie pytania.
Najpierw cos o mnie:
Od malego bylem 'grubaskiem'. Zapewne przez to, ze mieszkalem z nadopiekuncza babcia:) A ze rodzice takze nie zalowali na 'uzywki' w stylu czipsy, cola... to stan ten trwal w najlepsze. Do momentu, gdy zdalem sobie sprawe, ze chcialbym wygladac lepiej i stac mnie na to, zeby to zmienic. Zaczalem diete. Zmniejszylem ilosc zjadanego pozywienia (ciecia prawie o polowe- z dwoch obiadow, kolacji dla kompanii wojska...), a takze jego 'jakosc'. Na efekty nie trzeba bylo dlugo czekac- jedzac chude miesa, niewielkie ilosci razowca, twarozki i jogurty typu 'light' udalo mi sie zrzucic ok. 14kg w 3 miesiace. Bylo to w 2006 roku. Na tamten czas bylem zachwycony wynikami (nie tylko ja), i dalem sobie spokoj.
Ale temat sylwetki wrocil jak bumerang w 2007. Byl maj, lato zblizalo sie wielkimi krokami, wiec zamarzylo mi sie uzyskanie efektownej 'plazowej' sylwetki. Tluszczu jeszcze zostalo, wiec tym razem wraz z dieta wzialem sie za ruch. A6W (wytrwalem do konca) i rower 2-3x tydzien (jak czas pozwalal) zaowocowaly spadkiem wagi o 8kg (maj-sierpien). A sylwetki Brada Pitta jak nie bylo, tak nie bylo... Doszedlem do wniosku, ze to przez to, ze pod ta cala warstwa tluszczu nie ma chyba zadnych miesni. W wiec sierpniu zdecydowalem sie zaczac przygode z silownia.
Na poczatek ACT- 1,5 miesiaca. Potem split. A ostatnie 3 tygodnie FBW (wiele osob go zachwalalo, a sam musze przyznac, ze maja racje- jak dla mnie najlepsza opcja, bynajmniej na obecna chwile).
Przez te 6 miechow nie mialem zadnej konkretnej diety. Jadlem oczywiscie ryz, kuraki, itp zarcie, zeby przybrac troche 'miecha', ale chyba w nieodpowiednich ilosciach, poniewaz wyniki sa marne. Miesnie (a raczej to cos pod skora, ktore na to miano nie zasluguje;) wyrzezbily sie co prawda- gdy sie je zepnie to wygladaja calkiem przyjemnie, ale to wszystko. Obwody stoja w miejscu (jedynie uda urosly pare cm), sila ledwo ledwo do przodu (zaczela isc dopiero ze zmiana na FBW)...
I z tym zwiazane sa moje pytania:
Wkrotce zamierzam podjac probe kolejnej, tym razem (mam nadzieje z Wasza pomoca:) skutecznej masowki.
Z racji tego, ze zawsze bylem obtluszczony, balem sie jesc wiecej- stad taka 'niby-dieta': produkty odpowiednie, ale wyniki marne. Usiadlem pare dni temu i obliczylem swoje calkowite zapotrzebowanie kaloryczne (wzor z postu podwieszonego). Wynosi ono ok. 3200kcal. BF: ca. 30% (nadal sporo, ale z tym co bylo wczesniej to juz pikus; reszta wymiarow w profilu). Zsumowalem tez moja dotychczasowa srednia dzienna 'konsumpcje', i wyszlo na to, ze jem ok. 2600kcal (chociaz dziwne to, ze w pasie nic nie spada, a waga leci w gore- z 90kg w sierpniu do 98kg obecnie- miesnie?).
Czytalem o diecie low-carb (art qaz'a). Przy zwiekszonym bilansie kalorycznym (+800/1000kcal) wydaje sie ona dla mnie dobra alternatywa na zrobienie masy, przy jednoczesnym zgubieniu paru cm w pasie (jak twierdzi sam autor- jest to mozliwe), lub przynajmniej nie zwiekszeniu sie jego obwodu.
Druga opcja jest klasyczna 'masowka' z wiekszym spozyciem ww: ryz, makaron, kurak, chude mieso w odpowiednio wiekszych ilosciach niz dotychczas.
Czekam na Wasze rady i sugestie.