Ale zżera mnie jedna sprawa.
Jest taki ogólnopolski odchudzający program, nazwy nie pomnę.
Koleżanka się tam zapisała, dostała dietę, suple, rozpiskę ćwiczeń.
Jako że forum czytam lat kilka, odchudziłam się kiedyś skutecznie, trochę wiedzy zostało, to jej kibicuję i podpytuję o detale.
I o ile ogólna idea w porządku - 3 razy w tygodniu ćwiczenia siłowe plus aeroby maks 50 minut, to dieta mnie powaliła.
4 razy dzienne 75gram karkówki na smalcu plus pomidorek. I to wszystko niemal. Kolejne tygodnie zamieniają rodzaj mięsa - łopatka czy pierś, ale ilość taka sama.
Po treningu molka pchytochemu do picia, witaminy, cynk itp oczywiście tez każą wcinać.
DOchodzi tydzień z węglami, ale też bez wielkich szaleństw, dalej 1100 kalorii - to podobno tydzień na stabilizację wagi.
Czy ja o czymś nie wiem? Czy to jest ok?
Sama muszę znow zrzucić niemało, przymierzam się do ketogenicznej właśnie ale po jej zaleceniach zgłupiałam.
Koleżanka zrzuciła prawie 11 kilo w chyba 3 tygodnie, kuszące to, ale mnie przeraża taka mała ilość jedzenia.
Ja wcinam 2000 kalorii, bo karmię piersią, ćwiczyc powoli zaczynam i tez chudnę, ale może faktycznie mogę ciachnąc tak drastycznie??