Robić okres normalnie i ryzykować że poleci z mięcha przy zbyt intensywnym wysiłku(trening to FBW 5 x 5 i HIIT) czy stosować od razu założenia TKD, czyli obcinamy węgle(w moim przypadku) do 30> g(nie mam problemów z takim poziomem węgli, pomimo tego że wszystko co słodkie wygląda ładniej) i robić przed treningiem siłowym ładowanko tak ze 40 g węgli a przed HIITem tak ze 20 g(a może wcale?)?
Kolejne moje pytanie: aby leciało z sadła to bilans kaloryczny musi być ujemny czy sam stan ketozy spowoduje spadek fatu?
I jeszcze jedno
Nie jem praktycznie węglowodanów od 4 dni i nie czuję nic wyjątkowego, ilości wahają się między 10-40 g węgli na dzień i nie widzę żadnych śladów ketozy(poza ospałością z braku węgli), coś jest nie tak?