Sprawa wygląda tak mam 18 lat, 167cm i ważę 67kg. Mam trochę tkanki mięśniowej ponieważ chodziłam rok na siłownie łączyłam ćwiczenia siłowe z aerobowymi, więc moja waga może nie do końca odzwierciedla to jak wyglądam, co nie zmienia faktu że mam wielki tyłek, którego chciałabym się pozbyć... A no i tu zaczynają się problemy. Chodząc na siłownię nigdy nie zwracałam dużej uwagi na swoją wagę, niestety nadszedł czas kiedy postanowiłam odstawić ćwiczenia siłowe na brzuch, plecy, ręce, pośladki na rzecz samych aerobów, aby sylwetkę troszkę jakby wysmuklić.
Moje pytanie brzmi dlaczego nie potrafię schudnąć? Dlaczego waga nie idzie prawie w ogóle w dół.
Dodam że biorę tabletki antykoncepcyjne, łykam błonnik w proszku. Przestałam palić papierosy,nie piję alkoholu prawie w ogóle...
Odchudzam się już nie pierwszy raz, zawsze łączę to z wysiłkiem fizycznym, ponieważ nie znoszę nic nie robić. Niestety u mnie waga nie leci w dół ani trochę, znaczy się no może odrobinę (200gram). Dzisiaj po przebudzeniu stanęłam na wagę (staje raz na 2 tygodnie w niedziele rano). Z początku moja waga: 67,4 po 2 tygodniach ćwiczeń i diety 67,2 kg.... Wiem że może nie powinnam zbyt dużo oczekiwać po 2 tygodniach, no ale chociaż 1kg... A tu nic...
Problem w tym że ja sobie niemalże wszystkiego odmawiam i dużoo ćwiczę. Nie jem ani trochę słodkiego, nie jem białego chleba tylko pełnoziarnisty, nie jadam ziemniaków, makaronów, nie piję żadnych słodkich i gazowanych napoi. Jem 5 posiłków dziennie, ostatni o 19,jem dużo białka, owoców i warzyw. Dużo ćwiczę biegam 3 razy w tygodniu po 45 minut, raz w tygodniu gram w koszykówkę 90 minut, zaczyna przygodę z jogą, jak było ciepło grałam w tenisa, zapisałam się na basen. Piję dużo wody, nie jadam fast foodów i broń Boże się nie objadam. Moje typowe śniadanie to np. omlet z pomidorem, szczypiorkiem + 2 kromki ciemnego chleba, albo jajko na twardo, albo owsianka, ciemne grzanki z awokado, tuńczyk z ciemnym pieczywem, itd.
Problem jest taki że jeśli nie jestem na diecie bardzo szybko tyje. Jakbym miała zablokowaną opcje chudnięcia, a włączona "tyj". Dodam że nie biorę żadnych tabletek odchudzających, brałam meridie, z początku coś dawała po czym jak odstawiłam wróciłam do swojej stałej wagi (czyt. 67,4kg).
Chodzę regularnie na siłownie, jedynie latem siłownie zamieniam na ćwiczenia na świeżym powietrzu i nigdy nie zeszłam poniżej wagi 64 kg...
Doradźcie mi co ja mam robić? Iść do lekarza? Do dietetyka? Czy jestem na coś chora?
Ja naprawdę nie jestem kolejna laską co tylko tak pisze, robi inaczej i narzeka. Ja naprawdę zaczynam się mocno martwić.
Błagam o jakieś konkretne rady co ja mam robić?