dobry temat, a przygoda przezabawna
musiało to fajnie wyglądac
teraz cos ode mnie:
z tego co pamietam tak na biegu to,
Wybrałem sie pewnego razu na wycieczke rowerem do Sobótki (pobliska góra jakies 40 km od Wrocławia), fajnie sie jechało, potem przyjemny wjazd/wprowadzenie roweru na góre, nastepnie szybki zjazd :) zaczeło sie juz pózne popołudnie kiedy byłem na dole, stwierdziłem ze poczekam 40 minut na autobus, który przyjedzie na przystanek i wróce do Wrocka a przez ten czas jeszcze pokrece sie po okolicy... nadeszła pora powrotu na przystanek... a autobusu nie ma
czekam jeszcze 15 minut z nadzieją i ze strachem w oczach ze przyjdzie mi tu nocowac, gdyż juz była spora szarawka, a ja nie miałem swiateł... nie chciałem ryzykować powrotu do domu bez oswietlenia po zmroku. Wpadłem na pomysł, ze pojade jeszcze kilkanascie kilometrów w przeciwnym kierunku niz do Wrocka i znjade sie w wiekszym miescie Świdnicy, a tam na pewno złapie jeszcze jakis wieczorny autobus do Wro. Ku mojemu zaskoczeniu obadałem dworzec PKS i PKP i ani zadnego autobusu o tej porze ani zadnego pociagu (to chyba było jakies swieto), pomyslałem ze przyczepie rower gdzies przed jakims klubem i przeczekam w srodku do rana bo poczekalnia oczywscie zamknieta na kłódke nocą
poza tym w klubie przyjemniej... ale w Świdnicy chyba nie ma klubów
nie wiem... bo ogarneła mnie przeogromna radośc gdy okazało sie ze po drugiej stronie dworca odjezdzaja autobusy tylko do Wrocławia (osobny "dworzec"), odetchnołem i usiadłem na schodach zadowolony gdyz do odjazdu jedyne 15 minut... radośc nie trawała długo, przyszedł moment w którym pomyslałem ze przelicze pieniadze... byłem pewny ze je mam i na bilet spokojnie wystarczy - niestety... zapomniałem ze przed wyjazdem na stacji kupiłem dwa paragony do Tak Taka po 5 złotych, okazało sie ze nie mam nawet pienidzy :) szczescie w nieszczesciu to to, że oba paragony były wciąz aktualne bo jeszcze z nich nie skorzystałem... postanowiłem je sprzedać za 8 zeta, rozpoczełem poszukiwania odpowiednich ludzi... podjeżdzałem do każdego (ludzi coraz mniej na ulicch) i pytałem z jakiejs sieci maja oni swoje komórki... wyglądało to dosć komicznie ale mi do smiechu nie było hehe ludzie reagowali róznie... ale widac ze woleli odpowiadac ze maja z innej sieci niz Era, przewaznie z Play... czas grał na moja niekorzysc gdyż do ostatniego autobusu zostało jedyne 40 minut (jeden juz odjechał), wbiłem na rynek, a tam dosłownie pustki, kilka osób sie przewija, do niektórych podchodze juz drugi raz bo nie pameitam czy juz sie pytałem
wkońcu chyba 20 minut przed odjazdem autobusu znalazłem osobe która po wysłuchaniu historii była wstanie dac mi 10 złotych zupełnie za darmo, dlatego ze paragony były jej zupełnie niepotrzebne... no ale głupio tak, wiec pomyslałem ze moze ktos z jej znajomych ma komórke z ery i najwyzej jemu przekarze te doładowania... i tak zrobilismy :) do dzisiaj jestem tej osobie bardzooo wdzieczny własciwie to była cała rodzina: matka, córka i ojciec :) ...zadowolony wróciłem na przystanek i jeszcze zdązyłem złapac oddech zanim wsiadłem do autobusu...
juz nie bede pisał o tym, ze kierowca nie chciał za bardzo wziąć roweru do bagaznika i tym samym po raz kolejny podniósł mi tego dnia cisnienie... ale ten autobus juz nie odjechał by beze mnie - niepozwoliłbym na to...
Wróciłem do Wrocławia :)