Jako, że biegam sobie okresowo (jesień zima) od kilku lat (jestem sędzią i na wiosnę muszę zdać niezbyt wymagające egzaminy biegowe) , znam już swój organizm chyba na tyle dobrze by wiedzieć jaki trening jest mi potrzebny by osiągnąć odpowiednie rezultaty na wiosnę.
Jako, że mieszkam sobie na akademiku, wiele osób często widuje mnie jak sobie wybiegam z budynku i ostatnio zaczepiła mnie znajoma, że ona też by chciała pobiegać sobie ot (jak twierdzi) dla poprawy kondycji i zaliczenia w-fu.
Jako, że jestem wspaniałomyślny i w ogóle uczynny zgodziłem się i już parę razy sobie pobiegaliśmy (wstępne rozbieganie- truchciki, niezbyt intensywne przyśpieszenia, by zobaczyć co dziewczyna może).
Generalnie nie chciałbym jej aplikować tego co ja biegam okresowo bo pewno by nie wytrzymała tych treningów. W ogóle nie znam się na tym na ile dziewczyny można forsować (szczególnie takie co raczej stronią od wysiłku)
Właściwe zapytanie. Prosiłbym o wszelkie porady jak powinny biegać dziewczyny. Na ile im pozwalać : ) . Również byłbym wdzięczny za porady co do samych treningów. Chodzi mi o to by treningi nie były monotonne (może jakieś zabawy ruchowo biegowe? by nie było nudno i nie popadać w rutynę... nie wiem...)
z góry dzięki :)