Dokładnie 10 maja, podczas treningu piłkarskiego, doznałem kontuzji (sam nie wiem czy klasyfikować ją jako ciężką - lekarz mówił, że o grze w gałę mam raczej zapomnieć, ale nie wie czy mu wierzyć) stawu skokowego - poprzeczne złamanie kostki bocznej z przesunięciem, rozerwana torebka stawowa z krwiakiem, zerwane więzadło boczne i rozerwany więzozrost piszczelowo-strzałkowy (stabilizacja śrubą). 5 tyg. po wypadku zdjęto mi gips, dostałem skierowanie na rehabilitację (po 10x Sollux, lasery i ćw. czynne), lekarz kazał mi po prostu zacząć naciskać tą stopą na podłoże, niby opuchlizna w znaczący sposób zmalała, noga w miejscu zespolenia nie boli, tu gdzie mam druty na złamaniu też nie, to że spina na achillesie i symetrycznie z przodu to wiadoma sprawa - kwestia odpowiedniego rozruszania kończyny, ale martwi mnie to, że gdy próbuję zeprzeć nogę na palcach to odczuwam straszny przeszywający ból na całym śródstopiu. I tutaj rodzi się kilka moich pytań:
- czy to normalne? (czyt. wynik zastania się stawów)
- w jaki sposób z tym skutecznie walczyć poprzez ćwiczenia?
- lekarz nie był w stanie odpowiedzieć mi kiedy mniej więcej i czy w ogóle odzyskam pełną sprawność stawu, czy ktoś może ma szerszą wiedzę na ten temat?
- P.S. Słyszałem o przypadkach, że w miejscu zespolenia śrubą zostawiają ją w nodze... czy ktoś słyszał o takich przypadkach? :/
Pozdrawiam