Otóż: jak wyżej wspomniałam jestem uzależniona od wyciskania pryszczy a właściwie zaskórniaków znajdujących się na tyle głęboko pod skórą, że nie wpływają na zmianę barwy skóry. Problemem jest to, że po naciągnięciu skóry są lekkie bruzdy. Codziennie nacieram skórę herbatką z pokrzywy, która jest bardzo pomocna. Zaskórniaki się zmniejszyły ale ja wciąż nie mogę się powstrzymać. Pragnę nadmienić, że muszę podejść do lusterka (przy dobrym świetle) na odległość ok. 10-15cm żeby coś dojrzeć. Raz udało mi się wytrzymać ponad dwa tygodnie ale poddałam się i znowu mam twarz w ranach. Wiem, że pomocna byłaby wizyta u psychologa bądź psychiatry, który odnalazłby genezę tego problemu. Niestety z pewnych powodów wizyta u specjalisty jest uniemożliwiona. We wrześniu idę do liceum i chciałabym zacząć nowe życie. Jeśli przestałabym wyciskać, a raczej rozdrapywać twarz moja skóra byłaby bardzo ładna. Próbowałam wielu rzeczy... M.in. zrobiłam sobie kalendarzyk- co tydzień napisane jest jakieś postanowienie/spotkanie. Zaznaczam dni, w których nie potrafiłam się powstrzymać-było ich 40% z całości, tj. 4/10dni, ale już nawet na to przestaje zwracać uwagę. Od 20 dni nie wychodzę z domu lub nie ruszam się poza obszar podwórka... Gdy łapię doła nachodzą mnie myśli o wywołaniu śpiączki- wiem, że to głupie ale jest mi strasznie ciężko... Dlatego szukam pomocy wśród was. Może wy będziecie moją mobilizacją... :(
(Przepraszam za umieszczenie w złym dziale. Proszę o przeniesienie.)
Zmieniony przez - szesnastka w dniu 2010-07-26 16:14:47