Początkowo dość rygorystycznie ograniczyłem węglowodoany z powodu odstającego brzucha. Nie chciałem go gwałtownie zrzucać, dlatego nie robiłem aerobów. Ograniczyłem spożywanie pieczywa do zera.
Przez kilka początkowych miesięcy przybrałem trochę od pasa w górę, jednak po jakimś czasie zorientowałem się, że straciłem sporo z łydek i ud ( szok po przymierzeniu spodni ), zamiast z brzucha gdzie tłuszcz pozostał nietknięty.
Gdy miałem już czym ważyć, podczas obiadu wchodziło do 300g ugotowanego ryż i na tym kończyło się moje spożywanie węglowodanów. Po 2 tygodniach takiej diety i dość intensywnych ćwiczeń przyszło załamanie i mały regres, stąd do śniadania dorzuciłem 100 g płatków owsianych(odważonych przed ugotowaniem).
Sprawdziło się to przez kolejny okres 2 tygodni. Zacząłem mieć problemy z wypróżnianiem, więc dstawiłem to na rzecz dodatkowego posiłku po treningu na który składało się do 150g ryżu po ugotowani i mięso.
Teraz moja dieta wygląda tak:
I posiłek: - jajecznica na boczku ok. 300g
II posiłek: serek wiejski 200g, ok. 80g szynki z indyka, trochę sera
III posiłek: do 300g ryżu po ugotowaniu 150-200g mięsa ( w zależności od jakości: karczek, pierś z kurczaka, czasem ryba)
TRENING
IV posiłek do 150g ryżu po ugotowaniu ok 100-150g mięsa
V posiłek: serek wiejski 200g, ok 80g wędlin j.w
VI posiłek: biały ser + łyżka miodu, rodzynki
Leci 2 tydzień i na siłowni dostałem kopa, pojawił się znaczący progres i wygląd również się poprawił. Jednak zaniepokoił mnie wzrost tkanki tłuszczowej na brzuchu. Jestem endomorfikiem i nie wydaje mi się żebym spożywał dziennie więcej niż 2g węgli na moją wagę. Trochę mnie to dezorientuje. Może fakt, że posiłek po treningu spożywam dość późno( okolice 19) a ostatni około 22?
Proszę o jakieś rady i nagany złych nawyków.