Od czterech miesięcy regularnie chodzę na siłownię (wcześniej miałem kilka miesięcy przerwy i można powiedzieć, że startowałem prawie od zera).
Anyway... ostatnio pojawił się dość poważny (jak mniemam) problem.
Otóż podczas treningu rąk, w trakcie ćwiczenia bicepsów łamanym gryfem (na stojąco) nieco przesadziłem z ciężarami. Mięśnie dawały radę, ale jak się okazało, kości już nie bardzo.
Od tamtego czasu mam problem z kośćmi przedramienia, objawia się to tak, że podnosząc ciężar, który sprawia, że kość się lekko wygina (przykładowo trzymając przedramię w poziomie i trzymając coś w ręce) czuję lekki ból, który bardzo nasila się na chwilę po odciążeniu ręki, aby potem zniknąć. Jeżeli na ławeczce ćwiczę klatkę piersiową, gdy ciężar naciska na ręce "równolegle", nie mam z tym absolutnie żadnych problemów - bólu nie czułem ani razu.
Po tamtym przykrym treningu gdy to wszystko się zaczęło, przez ponad tydzień czasu starałem się oszczędzać ręce. Pomogło to i ból praktycznie ustał. Niestety w tym tygodniu obowiązki domowe sprawiły, że ból powrócił i odczuwam go już nawet przy niewielkich ciężarach (np przy takiej czynności jak podnoszenie zgrzewki wody) - co ważne, gdy niosę cokolwiek i ręka ułożona jest pionowo w dół - bólu nie czuję.
Znajomy powiedział mi, że mogą to być jakieś mikroskopijne pęknięcia kości. Ale kompletnie się na tym nie znam i nie wiem do czego może to doprowadzić i co z tym zrobić, dlatego też prosiłbym o jakiekolwiek sugestie.
Z góry dziękuję,