Szacuny
37
Napisanych postów
3273
Wiek
32 lat
Na forum
16 lat
Przeczytanych tematów
34107
Lucyfer92 - Ja mieszkam w mieście, które jest w czołówce, jeśli chodzi o liczbę przestępstw a jakoś nie odczuwam żadnego klimatu getta ani ciągłego zagrożenia.
Twierdzić żę umiejątności graplerskie w sytuacjach ulicznych są nieprzydatne, to chyba śmiała teza. Brutalne sprowadzenie czy rzut na ulicy fantastycznie studzi zapał (pomijajć oczywiście skutki dla formy/zdrowia)
Zapasy są generalnie jedną z najlepszych opcji pod kątem walki na ulicy. Rzuty są podstawową techniką jeśli chodzi o skuteczność, bo gość rzucony na beton, jeśli nie zna padów to już może nie wstać.
Mi się wydaje że style chwytane są dobra ale dla wielkich byków
Na odwrót.
No ale przecież niebezpieczne jest schodzenie na glebę na ulicy.
Ale nie trzeba schodzić w parter. Można jedynie zrobić rzut i pozostać w stójce.
Szacuny
6
Napisanych postów
504
Wiek
40 lat
Na forum
13 lat
Przeczytanych tematów
4605
xxxxxx6, co się tak upierasz, że trzeba być 2-metrowym świniakiem żeby się bawić w uliczny grappling? A miałeś chociaż raz w życiu sparing(sportowy) z gościem o podobnych gabarytach? Bez skrócenia dystansu/zwarcia/obalenia ciężko sobie poradzić, zwłaszcza jeśli ma jakiekolwiek pojęcie o SW...
Zapasy są generalnie jedną z najlepszych opcji pod kątem walki na ulicy. Rzuty są podstawową techniką jeśli chodzi o skuteczność, bo gość rzucony na beton, jeśli nie zna padów to już może nie wstać Dollar, jak ktoś dobrze pier*olnie o glebę to i znajomosć padów nie pomoże
Szacuny
3
Napisanych postów
372
Na forum
13 lat
Przeczytanych tematów
1380
Na treningi tam gdzie ja chodzę jest pewien chłopak który ma 194 i waży 100 kg.I wiem ze sparingów(między innymi z nim) że naprawdę trudno jest pokonać go w zwarciu .na sparingu jak podejdzie wielki chłop to nie ma wielkich problemów z pokonanie mniejszego .No sami powiedźcie czy wygra (zazwyczaj) ten co jest wielki czy ten co jest mały.Ja rozumiem że w uderzanych jest tak samo ale prawdopodobieństwo że wygra wielki jest mniejsze niż w chwytanych.A pro po to co napisał Lucyfer ja mieszkam w większym mieście i też się boje może to kwestia psychiki ?
Zmieniony przez - xxxxxx6 w dniu 2010-12-29 21:12:03
Szacuny
0
Napisanych postów
58
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
1537
Ech, znowu to samo. Jak ktos wyskoczy z ciemnego zaułka i cię chwyci to jaką masz szansę na łokcie, kolana cokolwiek? Możesz dostać partyzanta i wtedy żaden styl cię nie uratuje.
Co do gabarytów- jak jest DUUUŻA różnica to żaden styl cię może nie uratować. Weźmy takie kopnięcie okreżne- przesuniesz jakieś chuchro, stłuczesz napakowanego osiłka, a jakieś monstrum ważące np 120 kg się może uśmiechnąć :)
I przestań grappling sprowadzać tylko do parteru do jasnej anielki. Zwróć uwagę ilu znanych zapasiorów czy judoków to niscy ludzie - tutaj bywa zaletą niski wzrost, przy wielu technikach np. rzutów.
Ja ćwiczę BJJ, jestem średniej budowy - 178/78, trenuję 2 rok. Ćwiczę często w parze z typem co jest parę cm wyższy, jakieś 100 kg wagi, trenuje od września, więc jakieś podstawy posiada- często ma problem żeby mi założyć jakąś technikę. On mnie np. obala, a ja mu wjeżdzam za plecy i robię duszenie. W walce stójkowej na ciosy bardziej bym się obawiał z nim walczyć. To tylko przykład oczywiście, każda sytuacja jest inna. Ale daruj już sobie z udowadnianiem że uderzane są lepsze, bo minęło już trochę lat od występów Royca Gracie, które zrobiły rewolucję w świecie SW.
Kiedyś ludzie byli sobie bliżsi bo broń miała mniejszy zasięg
Szacuny
1939
Napisanych postów
17102
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
90281
Z drugiej strony, jakby to w 1993 wystąpił w UFC, dajmy na to - Melvin Manhoef, to nie zdziwiłbym się jakby wygrał. We wczesnych UFC topowym uderzaczem był chyba tylko Patrick Smith.
"Dzięki za złoto, mój ty bohaterze" - 100 dan Diego.
Szacuny
2
Napisanych postów
346
Na forum
13 lat
Przeczytanych tematów
4656
Ależ ja nie twierdzę, że mieszkam w ghettcie i czuję się urażony, że ktoś próbuje mi to wmówić. Po prostu stwierdzam, że w moim mieście, co zapewne wynika z jego budowy, ryzyko potencjalnego napadu rozkłada się mniej więcej równo. Bo gdy większość miasta to blokowiska to raczej ciężko tu mówić o bardziej i mniej spokojnych rejonach. Wszystko zdaje się tu być bardzo podobne i takie w rzeczywistości jest. Większość rozrób robią tutaj ekipy młodych ludzi, (chociaż zdarzają się oczywiście wyjątki), którzy często "podróżują" po mieście w poszukiwaniu potencjalnych źródeł rozrywki // dochodów. I niech ktoś mi spróbuje wmówić, że w jakiejś dzielnicy na pewno na nich nie trafisz. Tym bardziej, że nasze miasto nie jest wyraźnie podzielone na jakieś okręgi gdzie np. koncentrują się bary przyciągające "ciekawych" ludzi. Ja po prostu z tego co widziałem i słyszałem doszedłem do wniosku, że szansa na pobicie // rabunek rozkłada się mniej więcej równo w całym mieście. Bo gdy tylko przypomnę sobie gdzie ostatnio widziałem // słyszałem // czytałem o jakiejś napaści to wcale nie koncentrują się one w jakimś rejonie. To wydaje się raczej szeregiem losowych przypadków. Tam działa po prostu zbyt dużo czynników, które potrafią się szybko zmieniać, by określić, że tu jest bezpieczniej niż tu. Zresztą jest to nieduże miasto przez które przechodzi kilka ważnych dróg więc potencjalni dresiarze mogą pojawić się w prawie każdej części miasta. Nie mówię, że są oni tam zawsze bo byłoby to kłamstwo, ale uważam, że udając się w dowolnym kierunku z dowolnego miejsca miasta ryzyka będzie naprawdę podobne (raz tutaj większa, raz tutaj... miasto się zmienia, ludzie, którzy w nim mieszkają też). Mam znajomych w różnych częściach miasta i co ciekawe nie zauważyłem żeby ludzie się skarżyli na takie przypadki w jakimś miejscu szczególnie. Co więcej - spytałem się kilku osób co myślą na ten temat i wszystkie przyznały mi rację, że niebezpieczeństwo występuje w całym mieście i raczej nie idzie wyznaczyć miejsca gdzie byłoby wyraźnie mniejsze lub większe. Oczywiście mówię tu o godzinach nocnych, gdzie ruch uliczny jest doprawdy mały w CAŁYM mieście. Być może ktoś mógł zbytnio wziąźć do siebie to gdy wspomniałem, że zostałem zaatakowany w dzień, w środku dnia. Jest to fakt, ale faktycznie - jest to sytuacja ekstremalnie rzadka. Po prostu miałem pecha i trafiłem na ten błąd statystyczny, czy bóg wie co. Pewnie koleś zwyczajnie mnie z kimś pomylił bo nie był to napad na tle rabunkowym. Albo wypił trochę i chciał się rozładować... kij to wie.
Szacuny
16
Napisanych postów
175
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
6972
No a powiedz mi ile ci ochroniarze mierzyli wzrostu i ile ważyli wiesz...z reguły na bramki się maluchów nie bierze
Jak pisałem, poza jednym (jakieś 185-190cm/100kg), który głownie robił wrażenie przy wejściu i sie fizycznie udzielał mało, reszta to jakieś 170cm i lekko krępa budowa (wage trudno mi określić, może70-80kg), ale w sumie dość drobni, zadne karki.
Ogolne wrażenie nijak pasowało do tego co potrafili zrobic z większymi od siebie.
No ale przecież niebezpieczne jest schodzenie na glebę na ulicy.To jest moim zdaniem istne "samobójstwo
A co jest w sytuacji starcia na ulicy bezpieczne Twoim zdanie?.
Bo moim ostrzegawczy strzał z pistoletu.... w czoło.
Mowa o sytucji gdy do starcia niestety doszło.
Choć jak mawia pewien zaprzyjaźniony i
doświadczony instruktor karateko-kombatowiec: pod ulicę najlepiej trenować 400m przełaj.
Co ja popierm w 100%