Biegać zaczęłam jakiś miesiąc temu, na bieżni. Po dwóch tygodniach zaczęłam mieć problem z bólem mięśni, głównie z czworogłowym uda. Początkowo wyszłam z założenia, że zakwasy najlepiej rozruszać - tak mnie zawsze uczyli. Bo rozciągnięciu, zaczęciu od marszu - wszystko bez bólu,zaczynał się jak zaczynałam biec - mijał po jakiś 2-4 min. W chwili obecnej po każdym "zasiedzeniu" (około 15 min) zaczyna się pojawiać ból, biegania już nawet nie próbuje. Dwa dni wcierałam maści rozgrzewające ale lepiej nie było, więc w piątek jako, że był to czwarty dzień kiedy normalnie kuleje (nie ma jak praca za biurkiem) wybrałam się do lekarza - stwierdził, że za dużo się naczytałam o kontuzjach i mam zwykłe zakwasy. Po dwóch dniach przerwy od jakichkolwiek ćwiczeń, byłam dzisiaj na basenie, 45 min - po 15 min. stylem klasycznym, dowolnym, grzbietowym. W chwili obecnej, każdy krok wygląda jak by mi ktoś laskę zabrał;)
Rozpisałam się strasznie, ale głównie chodzi mi - po pierwsze primo, czy mogłam nabawić się zapalenia mięśnie przez przetrenowanie (od zera do biegania po 10 km przez 5 dnie w tygodniu). Po drugie primo - jakie areoby żeby odpuścić bolącym mięśniom (pływanie raczej odpada, rower też)