- stosowałem dietę 1200 kcal (raz lepiej, raz gorzej)
- jeździłem na rowerze (5-6 razy w tygodniu) po ok. 30 minut
- schudłem 10kg (z 89kg do 79kg)
Teraz chcę zrobić jakiś trening przejściowy (namiastka siłowego) i zwiększać kaloryczność posiłków. Co myślicie o czymś takim:
- 4 tygodnie
- kaloryczność progresywnie rosnąca (1500/1650/1800/1950)
- trening:
PN: (20 minut: pompki i ekspander/20 minut trening brzucha: A6W i 20 minut: rower z interwałami)
WT: (20 minut: podciąganie i ekspander/20 minut trening brzucha: A6W i 20 minut: skakanka)
ŚR: (ok. 45 minut: bieganie)
CZW: to co w PN
PT: to co we WT
SO: to co w ŚR
NDZ: dzień wolny
Chcę jeszcze z 4kg (do 75 przy wzroście 184) schudnąć ale jednocześnie poprawić kondycję i wzmocnić górne partie ciała. Potem planuję od czerwca do września robić FBW albo ten "Trening siłowy bez sprzętu", bo nie przepadam za sztangami ale chcę mieć jakąś estetyczną sylwetkę. Jak oglądacie Californication, to wystarczy mi taka, jaką ma Hank Moody. No może trochę lepszą. Ok, napiszcie swoje zdanie, z góry dzięki.