wiek: 30
wzrost: 196 cm
masa: 100 kg
cel: masa + redukcja tłuszczu
Opis dnia:
06.15 7 dni/tydz (na czczo) bieganie ok 0,5h czasami zamieniane na basen (ok 45 m)
07.30 - śniadanie: mleko (0,5 l.) + musli. Chleb pełnoziarnisty (2 kromki), ser żółty/biały, szynka, kiełbasa, warzywa (pomidor, ogórek), owoce (banan, jabłko, winogrono), orzechy (migdały, nerkowce itp.). Szejk białkowy
08.00-18.00 praca, raczej siedząca, biurowa
11.00 - II śniadanie - podobnie do I śniadania, bez suplementacji.
14.00 - pełnowartościowy 2 daniowy obiad. 2 danie ok 150g kurczak (w formie piersi z grilla), ryba, ew. schab, oczywiście ziemniaki, frytki, ryż - co dadzą w jadłodajni...
18.10 - odżywka białkowa
19.00 pn, śr, pt - siłownia ok 1-1,5h
wt, czw - trening mma 2h
21.00 kolacja: twaróg, orzechy, pieczywo lekkie
suplementacja: białko + bcaa, rano (po śniadaniu), ok 18, i po treningu.
Efekty: od 110kg do 100 masa zbijana bardzo szybko. Od 2 miesięcy wszystko stoi. Treningi mma, bieganie od 3 mcy. Wcześniej bieganie sporadycznie (co 2 dzień) i nieregularne zabawy na siłowni.
Teraz 100 kg jest równo, cały czas. Być może to dobrze, może powinienem chwycić za centymetr zamiast za wagę. Może zamieniam tłuszcz na mięśnie, trudno powiedzieć, gdy widzę się w lustrze codziennie. Ludzie, którzy widzą mnie rzadko mówią że schudłem, albo, że urosłem (chyba też dobrze).
Największy problem mam w tym, że sam nie wiem jaki mam cel. Z jednej strony najbardziej przeszkadza mi teraz tłuszcz. Ale boję się tego, że jak go zbiję, to będzie mi zależało na zrobieniu masy. Głodzić się teraz, żeby później się napychać? Bez sensu. Najchętniej zamieniłbym jedno na drugie.
Bardzo wyraźnie widzę, że bardzo duży wpływ ma na mnie ostatni, potreningowy posiłek. Gdy go nie ma w ogóle chudnę bardzo mocno, ale po tygodniu zaczynam mieć objawy przetrenowania. Gdy jest duży mogę napierać ostro, energii cała masa, ale waga wskazuje wzrost. Nie wiem jak to pogodzić.
Wszelkie uwagi mile widziane, jeśli w ogóle napisałem cokolwiek zrozumiale.