Przykładowo- kobieta lat 40 , nadwaga 20kg – chce schudnąć. Co robi w tej sytuacji?
Korzysta z usług dietetyka (a dokładniej to w 95% jest to dietetyczka) .Co robi wyżej wymieniony specjalista/specjalistka ?– układa świetnie przygotowaną dietę redukcyjną indywidualnie dobraną pod daną osobę. Dodatkowo rzuca hasłem w stylu „i proszę się trochę więcej ruszać, np. spacery kilka razy w tygodniu”.
Rozpoczyna się „odchudzanie” .Nasza kobieta stosuje rygorystyczną dietę ułożoną co do posiłku, co do grama i godziny. Czasem też spaceruje. Jest rewelacja- chudnie 15kg w 2-3 miesiące, jest bardzo zadowolona- poleca dietetyczkę dalej. Cała historia miała by happy end- gdyby to był ostatni miesiąc życia tej kobiety (jeżeli można wtedy mówić o happy Endzie;p).Dlaczego?
-większość masy jaką utraciła to mięśnie i woda, brak odpowiedniego stymulowania mięśni (tylko spacer :P)w połączeniu z deficytem kalorycznym wywołał katabolizm na potęgę
-ustalona dieta jest męcząca (i dodatkowo na ogół dość gwałtownie wymusza zmiany w odżywianiu)- z doświadczenia wiem że niestety większość dietetyków jest z lekka oddalonych od rzeczywistości, na ogół żeby wykonać taką dietę trzeba pół dnia spędzać w kuchni bawiąc się w kucharza- jak ktoś tego nie lubi i nie umie (i nie ma czasu)- zapał szybko opada, tym bardziej kiedy będą już zamierzone efekty- wtedy w kilka chwil wraca się do śmieciowego jedzenia. Dodatkowo dieta redukcyjna bez wysiłku owocuje często poważnym brakiem energii..
Co później ?W ciągu kilku miesięcy ( w porywach pół roku, rok) cała nadwaga wraca ALE UWAGA- nie wracają utracone mięśnie- tych już zostaje mniej-bo same z siebie nie urosną- w efekcie nasza przykładowa kobieta ma jeszcze więcej tłuszczu niż przed „odchudzaniem”- i co w związku z tym robi? Znów idzie do sprawdzonej dietetyczki- i historia zatacza koło..Oczywiście nie będzie tracić mięśni w nieskończoność(stąd też późniejsze diety są coraz mniej skuteczne :P)- ale po kilku takich cyklach ciało jest już w naprawdę fatalnym stanie (miałem do czynienia np. z 29 letnią dziewczyną, waga 85kg i 44% procent tłuszczu- zero sprawności, zero kondycji, brak energii na cokolwiek- była właśnie po 5-6 takich „porywach” z udziałem dietetyka i samodzielnych dietach).Oczywiście to samo (a wręcz nieporównywalnie gorzej) tyczy się samodzielnie stosowanych diet „cud” – gdzie analogia jest identyczna.
Do czego zmierzam? Odchudzanie(utrata wagi) i redukcja tkanki tłuszczowej to dwie różne sprawy, sama wizyta u dietetyka może(choć nie musi) zaowocować tylko tym pierwszym. Należy skupić się kompleksowo na całym procesie- samo odżywianie- to tak jakby samochodowi po poważnym wypadku tylko wymienić szyby a resztę zostawić tak jak jest i uważać że to już zrobione. Na dole piramidy w trakcie redukcji jest wysiłek fizyczny(odpowiedni wysiłek-to nie taka prosta spraw-równie złożona co odżywianie) ,dieta tuż obok – nie wystarczy „więcej się ruszać”- dietetycy niestety (nie mowie oczywiście o wszystkich) są totalnymi ignorantami w tym zakresie (wnioskuje to po tym co wiem od ich klientów oraz po tym co od nich samych słyszałem na kursie doradcy żywieniowego)- ZUPEŁNIE o treningu nie mają pojęcia i nie tylko go nie doceniają- ale traktują jako „ewentualność” lub opcję
Dla większości osób tutaj to co napisałem to oczywistości , ale uwierzcie że jest ogromna liczba osób które myślą że magiczna dieta to wszystko czego potrzebują (i niestety dietetycy ich często w takim stanie wiedzy utrzymują)- może komuś kto zajrzy tu przypadkiem mój tekst otworzy oczy.
[
Zmieniony przez - Ignatus w dniu 2011-11-10 17:57:27