Mój problem polega na tym, że uderzyłem w ścianę(standardowa-beton) i nic z tym nie zrobiłem, kostka spuchła(palec serdeczny), myślałem, że jest tylko zbita. Na początku nie mogłem wyprostować dłoni ani jej zgiąć, chyba, że na siłę przy odczuwaniu dużego bólu. Po miesiącu od zdarzenia udałem się do lekarza rodzinnego, bo przy nawet lekkim uderzeniu w worek kostka po chwili puchła i oczywiście ból przy zadawaniu ciosu. Lekarz powiedział, że źle, że tak późno itd, wysłał mnie na prześwietlenie i jak wiadomo kostka połamana. Powiedział, że nie da się z tym nic zrobić, bo za późno i się zrosła, niby dopuszczalnie, że nie ma potrzeby jej łamać ponownie i dać w gips. Mówił również, że ból powinien z czasem ustać i w sumie dalej się niepokoje strasznie co dalej z tym będzie. Kostka wyraźnie odstaje od pozostałych, jest 2 razy większa niż w drugiej ręce, przy uderzeniach odczuwam ból i puchnie po kilku-kilkunastu ciosach na worku. Proszę poradźcie mi coś na to, bo trenuje sw i na prawdę to mnie osłabia. Chciałbym żeby wróciła do swoich rozmiarów, twardości i żeby wszystko było ok. Z góry dzięki.
"W drodze na szczyt"