Czy nie dojdzie do nadmiaru?

opcja, którą Ci zaproponowałem będzie OK

Czy pora przyjmowania witamin jest obojętna? Mogę np. witaminy brać po kolacji na noc? albo po śniadaniu, po objedzie?

Bierz ze śniadaniem lub obiadem.

Bierz komplet przez miesiąc, potem celuj w zwykły preparat witaminowo-mineralny bez hiperdawek jak w olimpie. Najlepiej dopracuj dietę, na na stałe zostaw dobry magnez:

https://sklep.sfd.pl/Olimp_Chela-Mag_B6_forte-opis25888.html 

Sam się już gubie, bo jakoś hardkorowo nie ćwiczę fizycznie, 3 razy w tyg. w domu pompki,przysiady,podciągnięcia itd (wytrzymałościowy trening), a te dawki w Olimpie są chyba dla takich co ćwiczą przynajmniej 3,4 razy w tyg, ale na siłowni i to porządnie.

Sam już nie wiem czy brać je czy nie brać. Mógłby mi ktoś w "prymitywny" sposób wytłumaczyć o co chodzi z %ZDS?

Np. mamy Witamine D 10ug i %ZDS = 200%, co to oznacza? Bo naprawdę tego nie rozumiem.

ZDS = zalecane dzienne spożycie. Teoretycznie jest to dawka jaką powinieneś dostarczyć w ciągu doby. Przyjęta jednak jest z pewnym zapasem. Okresowe włączanie większych porcji witamin i skł. mineralnych nie jest niebezpieczne, stała ekspozycja na działanie wysokich dawek niektórych z w/w nie jest jednak wskazana. Stąd jak kilka razy w roku zapodasz konkretną multiwitaminę - to sposko

+poprawka na to ile twoj organizm z tej witaminy wykorzystac

nie koniecznie. zapotrzebowanie na witaminy i rekomendowane dzienne spożycie bierze pod uwagę zarówno wchłanialność jak i biodstępność.

Np. absorpcja żelaza hemowego z pokarmów mięsnych mieści się w przedziale 10 do 40% (przyjmuje się, że przeciętnie 23%), a niehemowego (pokarmy roślinne, suplementy) oscyluje w granicach 3 do 8%. Ustalając zalecenia dotyczące spożycia bierze się te czynniki pod uwagę, mało tego uwzględnia się również przeciętny procentowy udział żelaza hemowego i niehemowego w diecie (hemowe ok 10%). Na tej podstawie właśnie zaleca się spożycie (zależnie od grupy ludności) 10 do 18mg na dobę (średnio 15mg na dobę).

Gdyby RDA było ustalane w oderwaniu od stopnia wchanialności czy wykorzystania przez organizm (biodostępności) - byłoby wskaźnikiem zupełnie bezsensownym

a to sprytne

ano bardzo sprytne

podkreśliłem tę kwestię przy okazji tego tematu, bo nie jest ona jasna dla zdecydowanej większości osób (nawet na uczelni zdarzali się żywieniowcy, którzy o tym nie wiedzieli)