24 lata / 183 cm wzrostu / 76 kg
Nie potrafię powiedzieć co mi dolega, wybrałbym się do lekarza rodzinnego, ale wydaję mi się, że zbagatelizuję sprawę. Tak jak to zrobiono na pewnym forum o zdrowiu.
Otóż problem w tym, że moja sylwetka sprawia wrażenie, że mam najwyżej 15-16 lat. Wąskie bary, patologicznie chude ręce jak u dziewczyny. Powiecie - pewnie błąd w treningu, bądź diecie. Nie chce tutaj rozpisywać dokładnej diety, ale to zwykle wygląda mniej więcej tak:
Śniadanie: 8-6 kanapek z wędliną / śledziem (innymi rybami), bądź jajecznica z 6/7 jajek.
Obiad: ryż z sosem / kasza z sosem / pierś kurczaka z ziemniakami / filety rybne z ziemniakami / makaron spaghetti z sosem
Kolacja: Kanapki z serem (białym bądź żółtym) / płatki z mlekiem itd.
Takie rzeczy jem zwykle. Poza tym zdarza się zjeść jakąś zupę + owoce i warzywa. Świństwa typu hamburgery, frytki i inne śmieciowe żarcie jem średnio 1 w miesiącu . Opcja z niedojadaniem też odpada, bo zwykle jem do oporu, że już nie mogę nic wcisnąć.
Od tygodnia biorę białko, ale po wcześniejszych doświadczeniach nie przewiduję rezultatów. To raczej uzupełnienie diety.
Trening:
Próbowałem naprawdę wiele rodzajów treningów. Łączone (pompki, podciąganie, brzuszki, hantelki) i jednolite (pompki), kiedy nie miałem czasu i miejsca na bardziej skomplikowany trening.
Niestety z każdym z tych przypadków, efekty były bardzo marne. W zeszłym roku trenowałem tak osiem miesięcy i naprawdę niewiele się zmieniło.
Dzisiaj jestem w takiej sytuacji, że mam możliwość robienia tylko pompek. Proszę nie pisać, że mam np. iść na ławkę, bo nie jest to niestety możliwe, dlatego, że mam skolioze i pompki na napiętym wyprostowanym kręgosłupie, to jedyne ćwiczenie siłowe, ogólnorozwojowe jakie jest nieszkodliwe. Dlatego też rozpocząłem ten program: http://www.100pompek.pl/
Rozpocząłem od planu 26-30. Było to pod koniec lutego. W połowie kwietnia doszedłem do 41-45. Jest to kiepski wynik, ale nie oczekiwałem cudów. Jednak od tego momentu po prostu nie potrafię przekroczyć tej granicy. Mam wrażenie, że znowu tak jak w przypadku poprzedniego regularnego treningu w zeszłym roku, stanę w miejscu, bo moje ciało nie potrafi więcej wycisnąć. Trening robię na 100% i po ostatniej serii padam na ziemie jak kawka.
Powoli mam siebie i tego wszystkiego dosyć. Nie wiem co jest ze mną nie tak, czy jestem jakiś chory, mam niedobór masy, czy nie wiadomo co.
Jest dla mnie jakiś ratunek? Na koniec dołączam zdjęcia, byście zobaczyli skalę problemu. Śmiech jest tutaj wskazany, ja już sam się z tego śmieje, bo to jedyne wyjście jakie mi pozostało.
Zmieniony przez - wairon w dniu 2012-05-08 13:40:38