Panowie zrzuciłem ponad 50 kg i ogólnie sporo zmalałem (na brzuszku zostało sporo tłuszczu i klatka tez jeszcze nie jest płaska)
Ważyłem ponad 130 kg a teraz 80 kg przy 184 cm wzrostu (wiek 29 l.)
40 kg z 50 zrzuconych zrobiłem dietą "mniej żreć". Liczyłem kalorie - zjadałem ok 1600 dziennie (zajęło mi to 2 lata). Do ostatnich 10 kg utraconych dołożyłem ruch.
Jadłem jakieś 2000-2300kcal ale pływałem teraz biegam (30-40min truchtu dziennie) i śmigam (rekreacyjnie bez zabójczego tempa) rowerkiem 10-20 km. Oczywiście nawyki żywieniowe pozostały i uważam na to co jem. Moim celem jest spłaszczyć brzuszek i powiększyć klatę i rączki bo teraz mam malutkie i dziwnie mi to wygląda ;).
Od następnego tygodnia dochodzi mi siłownia (karnet już kupiony). Pytanie - jak to wszystko mądrze połączyć?
Siłownia była by wtorek-czwartek-sobota.
Czy mogę biegać codziennie? (kiedy - przed czy po siłowni)
Jak z rowerem?.
Jeśli chodzi o brzuch to robiłem 2 razy w ciągu ostatniego roku A6W - sporo to dało ale nie widać efektów bo jest ładnie tłuszczykiem jeszcze zalane.
A może odstawić siłownie i zostawić same aeroby a jak brzuszek będzie całkowicie płaski dopiero iść na siłownie (znowu robić a6w)?
Z tym, że bardzo wyszczuplałem - i dziwnie wyglądam teraz (za chudo). Jak zostawie same aeroby to mnie jeszcze bardziej "wysuszy".
Poradzcie proszę co robić dalej aby stracić brzuch i zwiększyć trochę mięśnie klatki i rąk. Z góry dziękuję za porady.
A może to połączenie siłownia + rower w wakacje i bieganie (zimą sama bieżnia bez roweru) w takich ilościach jakie przedstawiłem wcale sobie nie szkodzą. Jaki wtedy bilans kcal pozostawić. Na "zero" ?
Pozdrawiam