Wiek : 33
Waga : 126
Wzrost : 197
Szacunkowy poziom tkanki tłuszczowej :23%
Aktywność w ciągu dnia : praca w domu biurowa dowolnie przerywana
Uprawiany sport lub inne formy aktywności : 3-4x w tygodniu siłownia - trening siłowy + HIIT 45 minut.
Odżywianie : rozsądnie trzymana dieta -
Cel : dalsza redukcja
Ograniczenia żywieniowe : uczulenie na orzechy.
Stan zdrowia : bardzo dobry (po operacji kręgosłupa po wypadku - więc L5/S1 nie może byc obiciążany).
Preferowane formy aktywności fizycznej : siłownia, rower
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : nie, choć zastanawiam się nad BCAA.
Stosowane wcześniej diety : "Dieta mango - jesz wszystko oprócz mango, oraz dieta cud - żresz wszystko i cud jak schudniesz"
--------------
A o co mi chodzi?
Ćwiczę od grudnia na siłce, od wakacji 2011 schudłem 30 kg - tak zacząłem sam z siebie od brzuszków na wyjeździe.
Moja praca polega na żeglowaniu jachtem i wożeniu ludzi po świecie - jestem skipperem do wynajęcia - jak nie pływam, organizuję rejsy, pracuję w domu.
Akurat tej zimy miałem więcej wolnego niż normalnie, więc wziąłem się za ćwiczenia na siłowni + poczytałem o żywieniu, odżywianiu, jak działa organizm, wkręciłem się troszkę. Na tej podstawie zmieniłem dietę, która wygląda mniej więcej jak ta wklejona - oczywiście są zastępstwa i dość duża wymienność produktów, jem zamiast kuraka świnię, wołowinę, ryby + zielone do prawie każdego posiłku.
Za dwa tygodnie wyjeżdżam na 3 miesiące na wodę - wiadomo, że skipper jako osobnik żywiony przez załogę je to co i ona. Oczywiście unikam wszelkich makaronów i "czerwonych" sosów, które są niby najłatwiejsze do przygotowania na jachcie, ale w diecie zawsze brakuje białka i czasem warzyw. Z warzywami jakoś będę sobie radził, natomiast nurtuje mnie sens zakupu białka w proszku i uzupełniania braków właśnie takim suplementem. Czy ma to sens? Jestem dość sceptycznie nastawiony do tego typu "dodatków".
Druga sprawa to BCAA - kolejna osoba mówi mi, że warto...
Moje wysiłki, w porównaniu z innymi osobami, są spore - patrząc na poziomy obciążeń na rowerze u innych... tracą oni tylko czas. I na tej podstawie doradzone mi zostało łykanie BCAA.
Dostęp do świeżego mięsa, sera będę miał utrudniony - na złapanych przeze mnie rybach... długo nie pociągnę ;)
Czy ma to sens?
Wiadomo, że podczas rejsów treningi prawie nie istnieją. Mam gumę, zawsze ćwiczę to co mogę używając własnego ciężaru ciała - najprościej. Aeroby to czasem wypożyczony rower, pływanie, które mimo zamiłowania do niego kiedyś, teraz mniej mnie rajcuje - i nie zawsze się da... czasem woda ma 5C ;).
Pozdrawiam, Jasiek
Rejsy dla aktywnych:
www.OrtemSails.pl