Okolo roku temu na treningu BJJ doznalem urazu. Podczas cwiczen obalen zle upadlem. Poczatkowo nie moglem ruszyc reka, ale troche ja rozruszalem i skonczylem trening. Na nastepny dzien rano bardzo bolal mnie bark. Czesto mnie cos bolalo po treningu pare dni wiec to olalem :/
Nie cwiczylem 2 tygodnie i wrocilem na treningi. Gorzej sie nie robilo , lewy bark byl bardziej podatny ma skonczenia. Uwazalem na niego, nie robilem sparingow ze stojki, zawsze mowilem zeby uwazac na lewa strone.
Dokuczalo mi strzykanie w barku przy prawie kazdej czynnosci.
W koncu udalem sie do specjalisty.
Uszkodzenie wiezozrostu barkowo obojczykowego II stopnia. Dostalem rehabilitacje. Lekarz rehabilitant zalecil laser, ultradzwieki i krio. Potem dostalem prad zamiast ultra.
Wybralem 3 pelne cykle. Poszedlem na kontrole do specjalisty. Powiedzial zebym wrocil do normalnosci, ze ten wiezozrost mi sie nigdy juz nie zrosnie w 100%.
Pochodzilem na bjj 2 miesiace. Potem przerwa w wakacje. W wakacje chodzilem na silownie( normalnie tez byla razem z bjj).
Po wakacjach silownia i miesiac bjj. Bark troche bolal na bjj wiec odpuscilem. Od listopada sama silownia. Nic nie bylo. Strzykanie nadal.
Wczoraj na wfie gralem w siatke. Zamachnalem sie lewa reka do ataku i nawet nie walnalem pilki bo poczulem taki bol ze od razu sobie odpuscilem. Dzisiaj dalej mnie boli, np gdy naciskam ugieta reka o lawke czuje bol. Bola jakby stawu ale z zewnetrznej strony barku.
Co robic? Poczekac pare dni i powinno wrocic do tego co bylo?
Dodam ze za poltora roku bede mial testy do wojska bo chce isc tam na studia.