Na siłownie chodzę od roku, z czego większość tego czasu było bezsensownym machaniem ciężarami nie popartym specjalnie dużą wiedzą. Postanowiłem to zmienić i zabrać się za budowanie sylwetki od nowa, tym razem porządnie. Z tego co wyczytałem absolutną podstawa jest zbilansowana i, niestety jak zaobserwowałem, dość rygorystyczna dieta. I tutaj pojawia się mój problem. Mam 17 lat więc wciąż mieszkam z rodzicami. W domu się specjalnie nie przelewa, więc osobnych posiłków dla mnie nikt robić nie będzie, dostosowanie posiłków całej rodziny do moich potrzeb też nie wchodzi w grę, a sam nie mam dostatecznie dużo własnych pieniędzy, żeby móc zbudować kompletną dietę.
Chciałbym wiedzieć jaka jest absolutna podstawa tego co powinienem jeść, abym mógł rozwijać masę mięśniową i czy jest w ogóle sens stosować taką "niepełną" dietę. Z teorii wiem co powinienem jeść, ale jak już pisałem wszystkie porady zakładają pełną i rygorystyczną dietę. Mam do rozdysponowania lekko ponad 40 zł miesięcznie co jest bardzo małą sumą. Dotychczas kupowałem za to głównie ser biały, serki wiejskie jogurty naturalne i kefiry. Czy jest jakaś skuteczniejsza alternatywa wydania tych pieniędzy? Co jest absolutnym i niezbędnym minimum?
Z góry dziękuje za pomoc ;)