właśnie dokonałem spamu do pierwszego mojego posta na tym forum, ale mam nadzieję, że nie zostanę za to od razu zlinczowany
Od dziecka męczyłem się z wrastającymi paznokciami dużych palców u stóp. Częściowo odziedziczyłem to po ojcu, ale w pewnej materii zawdzięczam to moim własnym uczynkiem i zaniedbaniem. Żeby nie rozwlekać się za bardzo nad urzekającymi historiami przejdę do rzeczy:
1. Dyskomfort, ból, stan zapalny wywołuje zadra - ostre zakończenie paznokcia, które niemiłosiernie wbija się w skórę. Ogólnie paznokcie nie rosną nam tak po prostu z nudów, pełnią funkcję swojego rodzaju "macierzy" naszych palców, dzięki czemu wszystko trzyma się przysłowiowej kupy i skóra nam się "nie zapada". Jeżeli będziemy wycinali ten "upijający" element paznokcia bardzo głęboko (po bokach), to doraźnie problem zostanie rozwiązany, natomiast naruszamy podstawową strukturę paznokcia - mówiąc prościej, skóra zaczyna nam się nawijać na paznokcia od boków - po pewnym czasie stan zapalny wraca ze zdwojoną siłą.
2. Ingerencja chirurgiczna (metodą inwazyjną) gwarantuje wam dożywotnie problemy ze wrastającymi paznokciami i w późniejszym czasie tak jak w pkt. 1 będzie tylko gorzej. Nie znam szczegółów biologicznych, ale przy zrywaniu całego paznokcia, chirurg modyfikuje (na niekorzyść) sposób i drogę, w którą rośnie paznokieć NA ZAWSZE.
3. Jedyny skuteczny i sprawdzony przeze mnie środek (a walczyłem z tym grubo ponad 10 lat) to założenie klamry na paznokcie. Tak, wiem brzmi okropnie i początkowo jest bolesne, ale po miesiącu problem bólu znika i wszystko zaczyna się bardzo dobrze układać. W dużym uproszczeniu klamry służą do zmniejszenia nacisku wywieranego przez paznokieć na skórę palca, likwidując jednocześnie stan zapalny. Ponadto nieogarnięty dotychczas paznokieć zaczyna rosnąć w sposób prawidłowy (tzn. do przodu, a nie na boki). Jeżeli ktoś chce poczytać nieco więcej o tym zabiegu niech wpisze odpowiednią frazę w google i dostanie to czego będzie chciał ;)).
Sam zabieg usuwa niestety przyczynę, skutki często wieloletniego wrastania paznokcia usuwa się nieco dłużej i to już jest kwestią indywidualną. Do najważniejszych rzeczy należą:
- smarowanie miejsc stanu zapalnego bardzo dobrym płynem antybakteryjnym (najlepiej specjalnym do stóp, nie polecam samego spirytusu).
- zmiękczanie paznokcia przez namaczanie w miksturze zrobionej z 10 torebek rumianku i 10 torebek szałwii zaparzonych w dzbanku wrzącej wody (obydwie te rośliny wspomagają likwidowanie stanów zapalnych)
- kupienie specjalnej OLIWKI do wrastających paznokci (i tu też nie chodzi o byle jaką oliwkę).
No i najważniejsze:
-robienie tzw. tamponady z jałowego opatrunku (gazy). Sprawa jest dość prosta, ale początkowo może być nieco bolesna i czasochłonna:
1. rozwijamy jałowy opatrunek tak, aby została pojedyncza warstwa gazy
2. Ucinamy wąski, ale długi paseczek (nożyczkami, szerokość tego paska 1 cm, co do długości możemy ją później skrócić).
3. Ukręcamy ten ucięty pasek tak, jakbyśmy chcieli wycisnąć pranie, do momentu gdy pasek ten nie stanie się napięty (ale oczywiście bez przesady).
4. Pilniczkiem do paznokci, bądź czymś równie cienkim (ja zakupiłem sobie do tej czynności haczyk dentystyczny do sprawdzania zębów) ten skręcony paseczek "wpychamy" do rowka znajdującego się pomiędzy skórą a paznokciem (boki paznokcia), coraz wyżej, potem u góry paznokcia, no i na sam konieć przeciwny bok paznokcia również "tamponujemy". Nadmiar długiego paska możemy uciąć nożyczkami, a resztkę wepchać pod paznokieć. Ważną rzeczą w tej czynności jest to, żeby jałowy opatrunek w miarę możliwości umieścić pod paznokciem w ten sposób, aby uchronić skórę od jego nacisku (z czego powstaje właśnie stan zapalny).
6. Całego palca otaczamy nowym jałowym opatrunkiem (już teraz nie zwijamy, tylko przykładamy niewielkie kwadracik np.: 4cm*4cm) aby uchronić naszą wykonaną pracę przed zdarzeniami losowymi (zabrudzenie paznokcia, zahaczenie o coś itp). Nową "tamponadę" wykonujemy, gdy stara ulegnie pewnej dewastacji lub zaczyna nas znowu boleć.
7. Paznokcie zapuszczamy do momentu, gdy są bardzo długie i istnieje ryzyko, że może nam się ułamać - wtedy obcinamy, ale w prostokąt, a nie równolegle do linii jego wzrostu (dokladnie jak to zostało opisane pare postów wyżej).
Uwaga! Przy łagodnych stanach wrastających paznokciów, gdy odczuwamy jedynie delikatny dyskomfort możemy spróbować opisanej wyżej przeze mnie metody rezygnując z zakładania klamer, które oczywiście nie są darmowe
Pozdrawiam i mam nadzieję, że z mojego zawiłego postu ktoś skorzysta.