Panowie, odkąd pracuję na kopalnii nie jem już widelcem z pojemników w pracy (warunki, brud i specyficzne towarzystwo).
Ostatnio, będąc w weekend w górach, koleżanka przywiozła z sobą (kupioną chyba w lidlu), polędwicę z indyka.
Czytając skład aż 9o% stanowiła pierś indycza.
Jak dotąd brałem do pracy chleb graham z ugotowaną wcześniej piersią z kurczaka lub/i jajkiem albo pastę jajeczno/ rybną.
Wszystko fajnie i zdrowo, ale jest troszkę pieprzenia z tym.
Co gdyby przygotowywać chleb z dobrej jakości szynką?
Wiem, wiem - ilość białka powinna być X a węgli Y z kolei tłuszczy Z.
Ja jednak coraz to bardziej dochodzę do wniosku, że ilość białka i jego jakość najważniejsza jest w okresie okołotreningowym oraz przed snem (a wtedy mam pierś kurczaka, odżywkę białkową i twaróg chudy - lączna ilość białka tylko tych trzech posiłków wynosi +/- 120 gram). Uważam też że ogromne ilości białka rekomendują przede wszystkim firmy suplementacyjne, chcąc sprzedać swój towar.
Można też zapytać co stanowi pozostałe 10% wspomnianej szynki, ale równie dobrze nie wiemy co jest w prochach które kupujemy w sklepach z suplami...
Nie głoszę herezji, tylko wyrażam swoje zdanie. Jakie jest Wasze?
http://www.sfd.pl/tomaszS/_Dziennik_treningowy.-t880903.html DZIENNIK (zapraszam!)
http://www.sfd.pl/Schudłem!!_:_Nowe_fotki_str_4_i_8-t456674.html <- moje historia - fotki.