Mam 18 lat i na początku wakacji postanowiłem zejść trochę z masy - 10 kg. Ważyłem 81 kg przy 182 cm wzrostu teraz zbliża się koniec a ja ważę 73 kilogramy.
Nie stosuje rygorystycznej diety, różnie z tym bywa nieraz dziennie zjadam jakieś 1300 kcal a nieraz jestem ws tanie zjeść myślę że na pewno ponad 3000 kcal i staram się nie jeść pustych kalorii, głownie jem dużo białka, słodyczy prawie nic ale dużych kanapek z rana np z serem ogórkiem pomidorem chudą szynką papryką sobie nie odmawiam. Na obiadu często jem gotowany ryż z jabłkami, ziemniaki z mizerią do tego kawałeczek chude mięsa na kolacje ( około 1,5h przed snem) małą kanapkę i do tego nieraz 3 szklanki mleka .Ogólnie rzecz biorąc staram się jeść pożywne i wartościowe rzeczy.
Teraz chcę wam napisać jak wygląda u mnie sprawa ze spalaniem kalorii i z wychodzeniem na deficyt kaloryczny.
Wiec codziennie około 19 godziny biegam moje biegi trwają średnio 2h- nie sprawia mi to większych problemów i w tym czasie jestem w satnie przebiec około 18 km.
Na jutro zaplanowałem sobie bieg 35 km.
Jak skończę dietę - do rozpoczęcia o=roku szkolnego to na pewno dalej będę się powstrzymywał od słodyczy i pustych kalorii + około 2 razy w tygodniu 2h biegu na bieżni po szkole i wiadomo jedzenie to rano jakieś płątki na mleku owsiane albo kukurydzaine oczywiście albo jakieś kanapeczki w szkole 2-3 kanapki i jakiś owoc a w domku mały obiadek lekcje i jakaś kanapeczka na kolację.
Przed wakacjami obliczyłem że aby zejśc te 10 kg muszą dziennie tracić 0,2 kilograma z czym bywa różnie nieraz chudnę 0,5 nieraz nic ale zawsze na koniec tygodnia moja masa spada o te 0,2*7 czyli 1,4 kg
I teraz moje pytania brzmą
Czy to dobrze że chudnę w takim tempie ? Raz wiecej raz mniej a bywają dni że moja waga nie spada wogólne ?
Czy mam się bać efektu jo-jo jak skończę tak aktywnie biegać ?
Czy takie obżeranie się na diecie jest dobre? podkreślam że obrzeram się wartościowymi rzeczami ale nieraz jestem w satnie zjeść np 3 duże kanapki.