To ja jeszcze dodam, ogólnie, że w takim ujęciu najsmutniejsze jest gdy: "ciało nie zgrywa się z umysłem".
Tzn. mały człowiek w głowie sobie coś "wymarzy", rośnie z tym marzeniem, wierzy w nie, potem już staje się mężczyzną i okazuje się chociaż w swojej głowie jest koszykarzem — ale genetycznie okazało się, że wzrost i skoczność ma co najwyżej czołgisty. W swojej głowie był siłaczem — ale genetycznie okazało się, że bliżej mu do maratończyka. W swojej głowie był Brucem Lee — ale ze względu na wady genetyczne swojego ciała bardziej nadaje się na dobrego fizyka, itd.
Oczywiście, że fajnie jest być fizykiem, czołgistą czy maratończykiem, ale wtedy gdy "twoja głowa też tego chce", a nie dlatego, że nie masz predyspozycji fizycznych do bycia kim innym i lepiej już zostań fizykiem.
O, zastanawiam się nad taką sytuacją gdy mówi się rodzicom "proszę obserwować swoje dziecko w jakim kierunku ma zdolności, muzyka, plastyka, rozwiązywanie zadań matematycznych" no i powiedzmy, że rzeczywiście dziecko ma 'mechaniczne/biologiczne' zdolności w jakimś kierunku, np. matematycznym....ale czy to automatycznie oznacza, że skoro genetycznie/biologicznie ma jakieś ułatwienia w danym kierunku - to jednocześnie oznacza, że....BĘDZIE TO LUBIŁ ROBIĆ ?
Tylko teraz to jest jeszcze bardziej tendencyjne, bo jak pisałeś media tworzą "mody" jednokierunkowe. Tzn. teraz WSZYSCY chcą być supersprawnymi sportowcami. "Nikt" nie chce być fizykiem, super inżynierem, astronomem bo z takich ludzi nie robi się bohaterów, nie pokazuje się jak na takich ludzi lecą laski itd.
"Po tym mistycznym wydarzeniu zacząłem wierzyć w życie okołoziemskie."