Przedstawię się przy okazji. Mam na imię Adam, mam prawie 27 lat. Mój kontakt ze sportem w chwili obecnej jest właściwie zerowy. W przeszłości trenowałem był on znacznie większy.
Sprawa wygląda tak: Mniej więcej rok temu z racji mojej wagi 97 kg przy 180 cm wzrostu (tłuszcz, tłuszcz i jeszcze raz tłuszcz) postanowiłem schudnąć. W związku z tym zacząłem dietę (dość radykalną, bogatą w zdrowe tłuszcze i dużo białka, praktycznie prawie zero węglowodanów) oraz treningi dzień w dzień - 1 godzina siłowni + 1 godzina na bieżni, orbitreku czy rowerku. Efekt był zadowalający bo w ciągu 3 miesięcy schudłem do 81 kg. To było jakiś czas temu. Osiągnąwszy swój cel zakończyłem dietę i treningi. Dziś niespełna rok od tego momentu trochę przybrałem - lecz niewiele - ważę dziś 84 kg. Doszedłem jednak do wniosku, że postąpiłem karygodnie przerywając treningi, miałem wtedy małą podstawę aby zacząć wyrabiać sobie dobrą sylwetkę. Teraz uzbierało się trochę tłuszczyku w okolicach brzucha. Dodam, że od dziecka tłuszcz zbiera się u mnie przede wszystkim w okolicy brzucha, ud i pośladów ;). Doszedłem do wniosku, że muszę to wszystko naprawić i zacząć wyglądać jak porządny mężczyzna. Postanowiłem wrócić na siłownie i zacząć dietę. Tutaj pojawiają się pierwsze pytania i problemy, z którymi zwracam się do was bardziej doświadczonych kolegów.
1. Redukować czy masować?
2. Ile tego treningu i jaki (ile razy w tyg, i jaki? czy FBW czy podzielić, ile aero? itd.)
3. Dieta? To największy problem, w związku ze wspomnianą przeze mnie ostatnią dietą mam złe skojarzenia. Jadłem głównie cycki, jajka, orzechy, ryby, twarożek, warzywa . Zero chleba, zero ziemniaka, czasem ryż ciemny czy troszkę ciemnego makaronu. Trochę białka, mleko i woda.
4. Czy i czym wspomagać silną wolę ;) (Odżywki? Suplementy?)
Mam więc złe wspomnienia z jedzenia przez 3 miesiące ciągle tego samego. I stosując dietę bałem się jak ognia węglowodanów szczególnie prostych :) wystrzegając się ich jak tylko mogłem. Mam więc obawy co do diety i wielką niepewność jak ją dopasować. Dodam, że grubnę i grubnąłem nie ze złej przemiany, ale głównie w związku z złymi nawykami. Potrafiłem i potrafię nadal nie zjeść śniadania, przekąsić coś o 11 potem o 19 jakiś obiad i jeszcze nawpierniczać się o 21 czy 22. Nie jem dużo po prostu jem złe rzeczy i bardzo nieregularnie. Wiem, że będę musiał jadać regularnie przynajmniej 5 posiłków dziennie i to nie stanowi dla mnie problemu. Problem w tym, że boję się jeść dzień w dzień pierś z kury, sałatkę z piersią z kury, jajka, orzechy itd powyżej wymienione - dzień w dzień 5 razy.
Co do treningu zastanawiam się dodatkowo nad opcją + bieganie lub + boks. Jako, że trenowałem sporty walki 6lat w wieku od 9 do 15 roku życia - przerwa z powodu kontuzji i minimalny powrót w wieku 21 lat na jeden rok, bliżej mi do boksu. Ogólnie od zawszę czuję brak z tego powodu, że nie trenuję żadnych sportów walki. Zastanawiam się jednak nad tym co będzie dla mnie lepsze siłownia + bieganie czy siłownia + boks. Biorę pod uwagę również ograniczenia czasowe. Biegać mogę o każdej porze, a godziny treningu boksu ustala trener.
Sprecyzuję jeszcze, że moim celem nie jest bycie dużym jak Mr. Olimpia ani tak wyrzeźbionym, że widać każde włókno mięśniowe. Chcę wyglądać porządnie tak jak powinien wyglądać mężczyzna.
Dopiszę jeszcze moje wymiary jak tylko dorwę miarę :) i może wrzucę zdjęcia jak się przełamie.
Z góry dziękuję za wszystkie porady i komentarze nawet te brutalne :)
Zmieniony przez - ocieplator w dniu 2013-09-15 14:40:52