Od mniej więcej ośmiu miesięcy męcze się z problemem niejedzenia. Zapycham się paroma kęsami byle czego, efektem jest spadek masy ciała co jest duzym problemem dla mnie. Specyfiki na wzrost apetytu nie podziałały- brzuch bolał z głodu a jesc nadal nie mogłem, pare kęsów i koniec. Potrafie od rana do 18 nic nie jesc i nie odczuwam głodu!
Wykonałem morfologie krwi, gastroskopie oraz badanie ultrasonograficzne jamy brzusznej. Wszystko prawie ok, gastroskopia wykazała "dolny zwierzacz przełyku niewydolny" oraz "przepuklina rozworu przełykowego". Jednak lekarz rodzinny oraz chirurg twierdzą ze to nie jest przyczyną tego ze nie mam siły jeść.
Jedzenie na siłe kończy się wymiotami więc i to odpada
Jeśli ktoś wie coś na ten temat, potrafi pomóc lub coś doradzić, zasugerować- z góry dziękuje.