Sytuacja ma się następująco. W Maju zeszłego roku zacząłem ćwiczyć na poręczach, spokojnie bez szaleństw. Żadna kulturystyka, po prostu poprawa formy, wzmocnienie ciała. I tak do listopada było wszystko ok, aż tu po jednym treningu pojawił się ból w okolicy ramion/barków (przednich aktonów mięśni naramiennych). w czasie samego treningu było ok, dopiero następnego dnia bolało. Początkowo myślałem że to zakwasy bo ból wydawał się dość podobny, ale ustawał bardzo powoli. Zrobiłem sobie przerwę od ćwiczeń i po około miesiącu sytuacja wyglądała tak że bolało mnie tylko jak np podparłem się chcąc wstać z krzesła, a po kolejnym miesiącu nic mnie nie bolało. Więc wczoraj zrobiłem sobie bardzo, bardzo lekki rozruch tj 3 serie po 4 powtórzenia i dziś znów mnie boli :/ Może nie jakoś mocno, ale boli, dokładnie w tych samych miejscach co wcześniej.
Co może być przyczyną takiego bólu?
Ktoś z was miał podobny problem?
Co robić dalej?
Bardzo proszę was o pomoc, bo biegać nie mogę (od kwietnia zmagam się z urazem i nic nie idzie ku lepszemu), ćwiczenia miały mi zapewnić formę aktywnego wypoczynku/utrzymania formy, a tu kolejna przeszkoda. Chodzi tu też o moje zdrowie psychiczne bo jestem po prostu załamany, strasznie ciężko mi przychodzi nierobienie niczego.
Na zdjęciu zaznaczyłem gdzie mnie boli (mniej więcej) i nie jest to moje zdjęcie tylko poglądowe znalezione w sieci. Twarz autora wyciąłem, mam nadzieję ze się nie obrazi za wykorzystanie jego fotki.