postaram się jak najzwięźlej przedstawić zagadnienie.
Trenuję dyscyplinę wytrzymałościową, jaką jest triathlon. W tym roku postawiłam głównie na poprawę pływania, jako że był to element który najbardziej u mnie kulał. Wiadomo, że z trzech dyscyplin triathlonowych pływanie jest najmniej sprzyjające redukcji wagi, a tak się składa, że do nadchodzącego sezonu muszę się znacznie "wytopić", co zresztą jest niełatwe, ale to już byłby temat na oddzielny wątek.
Zawsze miałam deficyt przygotowania ogólnorozwojowego do sportów, jakimi się zajmuję, więc korzystając z okazji że siłownia świetnie działa na poprawę pływania, zaczęłam pojawiać się regularnie na siłce. Mimo że kiedyś regularnie chodziłam na siłownię, zwiększanie ciężarów na maszynach nigdy nie przełożyło się na tak fundamentalne umiejętności jak zrobienie choćby jednej pompki albo podciągnięcie się na drążku.
Dwa razy w tygodniu robię trening typowo ogólnorozwojowy, głównie core stability i inne tego typu zabawy (+ćw. siłowe na nogi i abs), a raz w tygodniu trening typowo siłowy, który ma mi pomóc w pływaniu i spowodować, że wreszcie będę umiała podciągnąć się na drążku i zrobić pompki co, głęboko w to wierzę, przełoży się na ogólny progres w moich działaniach.
Dobra, konkretne pytanie więc: Czy tego typu trening nie utrudnia mi zrzucania masy?
Oczywiście chodzi mi głównie o spalenie fatu, ale wiadomo - biegacz/rowerzysta musi być raczej chudy, niż napakowany, nawet dlatego że mięśnie zużywają dużo energii, która jest potrzebna na pokonywanie kolejnych kilometrów ;) W triathlonie więc trzeba znaleźć złoty środek, żeby w miarę dobrze przy tym popłynąć (do czego już siła jest potrzebna). Robię obecnie cztery rodzaje ćwiczeń 'na górę' (klatka, grzbiet, ramiona), po 5 serii po 8-10 powtórzeń z dosyć długimi przerwami. Końcówki serii są już poważnym wyzwaniem.
Będę wdzięczna za wszelkie podpowiedzi.
Pozdrawiam!
V.