Jestem obecnie na reverse diet po redukcji.
Wszystko w miarę ładnie poszło, BF koło 10%, waga 69kg przy wzroście 185cm, 23 lata.
Reverse szedł od 1900 kcal do 2300 już od początku stycznia (+100kcal tygodniowo), jednak w ten piątek i sobotę moja psychika nie wytrzymała.
Jednym słowem - jadłem jakby końca nie było. Pełno czekolad, batonów, słodyczy, domowe żarcie, ciasta, byłem jak odkurzacz. Jadłem do przejedzenia, aż mi było nie dobrze, a psychika nadal się domagała - straszne uczucie :/
Myślę, że dziennie przez te dwa dni bez problemu zjadałem z 10-12 tysięcy kcal.
Dzisiaj się opanowałem, bo bóle brzucha z przejedzenia. Waga 74,5kg (+5,5kg). Zamierzam zjeść dzisiaj normalnie 2300kcal czysto jak zwykle, od przyszłego tygodnia normalnie zwiększyć do 2400 kcal i jechać dalej z tym reverse. Mój plan jest taki, żeby powrócić do reverse teraz. Chcę rozkręcić metabolizm, dojść do mojego zapotrzebowania normalnego (~2600kcal), potrzymać to do początku marca i zrobić jeszcze raz redukcję, ponieważ ta ostatnia nie była jakaś super udana (a zależy mi na atletycznej sylwetce, nie jakiejś bardzo rozbudowanej, dlatego masę sobie daruję - nie zdążę do lata). Trochę tłuszczu na brzuchu zostało i na lato chciałbym mieć lepszą formę.
Btw. to jak mój brzuch dzisiaj wygląda to masakra - wiem, że część to woda, glikogen, ale normalnie kaloryfer było widać, a dzisiaj bebech :(
Strasznie działa na psyche świadomość, że tyle pracy mogło pójść na marne.
Ma ktoś może jakieś sugestie co mogę teraz zrobić? Czy mój plan jest w porządku? Czy mógłby się wypowiedzieć ktoś kto doświadczył czegoś podobnego u siebie lub jakiegoś podopiecznego? Będę wielce wdzięczny.
Pozdrawiam wszystkich,
dmesg